niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 61: " Nie wiem jak to się stało... "

-Przecież się zabezpieczaliśmy! - Podniósł głos Horan. 
- Nie wiem jak to się stało...
-Robiłaś test? 
-Nie...
-To zrób! Musimy być pewni. - Głos Niallera się uspokoił. 
-Ja sobie nie poradzę...mam 19 lat...nie dam rady. - Zaczęłam płakać. 
-Kotku spokojnie, uspokój się, przyjadę do ciebie. Bede jutro rano, kocham cię. - Szepnął do słuchawki. 
- Ja ciebie też...-Poczułam jak kręci mi się w głowie. Powoli podeszłam do kanapie i usiadłam na niej. Spojrzałam na Liasia który spojrzał na mnie. Nie odezwałam się słowem tylko zamknęłam oczy...

***kilka godzin pozniej****

Obudził mnie przeraźliwy płacz dziecka. Zerwałam się na równe nogi. Podbiegłam do dziecka i biorąc je na ręce, tuliłam do siebie. 
-Ciii malutki, cichutko. - Próbowałam go uspokoić. Jednak na marne, chłopczyk dalej płakał. - Co się dzieje mały? - Zaniepokoilam się. Próbowałam go jeszcze karmić, sprawdzałam czy ma czystą pieluszkę, czy nie ma kołki. Nic z tych rzeczy. Chodziłam przez półtorej godziny po pokoju uspokajając małego, w koncu chyba z wyczerpania usnął mi na rękach. Delikatnie położyłam go na łożku. Nie chciałam go  budzić ale musiałam pilnie wyjsc aby kupic ten test. Wyciągnęłam z szafy ubranka dla małego. Jest kwiecień ale pogoda w Londynie bardzo się zmienia. Ubrałam Liama w to :


Starałam się ubierać go jak najdelikatniej aby go nie rozbudzić. Następnie ruszyłam na dół poszukać wózka. Niall wspominał, że kupił nowy bo Liaś ma już prawie roczek. Po długich poszukiwaniach, znalazłam. Wyglądał tak: 

Poszłam po Liasia, zapięłam go do wózka i wyszłam. Udałam się do najbliższego sklepu. Z półki zgarnęłam test ciążowy. Kasjerka dziwnie się na mnie patrzyła. Nie dziwie jej się, w tak młodym wieku mam już jedno dziecko a teraz drugie? Mam nadzieje, że nie. Zapłaciłam i udałam się do domu. Jak zwykle przebrałam Liasia w jakieś dresy. Poszłam do łazienki, zrobiłam test. Minuty czekania. Nie mogłam wytrzymać aby zobaczyc wynik, w głowie cały czas miałam nadzieje, że wyjdzie jedna kreska...Stało się inaczej, na teście pokazały się dwie-Wynik pozytywny. Jestem w ciąży...Nie mogłam w to uwierzyć, rozpłakałam się. Zostawiłam test na półce w łazience. Nakarmiłam Liama, wykąpalam i położyłam spac. Sama poszłam do kuchni aby zrobic sobie herbatę. Z kubkiem gorącego napoju powoli doszłam do pokoju, sprawdziłam tylko czy synek spi. Spał. Wzięłam łyk herbaty i opadłam na łóżko, nie wiedziałam nawet kiedy, ale zasnęłam. 

***Następnego dnia***

Obudził mnie trzask drzwi. Spojrzałam w kierunku skąd dochodził hałas, ujrzałam Niallera. 
- Skarbie, przepraszam. Nie chciałem cię obudzić. - Spojrzał na mnie. Nic nie odpowiedziałam tylko rzuciłam się mu na szyję. -Co się stało? - Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
- Jestem w ciąży. - Zaczęłam przeraźliwie płakać. 
- Robiłaś test? - Głos Horana był opanowany. 
- Tak. - Pobiegłam do łazienki, złapał w rękę test i dałam Niallowi. Chłopak trzymając w ręce test powoli usiadł, westchnął. - Co teraz?! Ja sobie nie poradzę z dwójką dzieci! 
- Cii skarbie, napewno coś da się wymyślić. - Przytulił mnie i czule pocałował. 
- Nie da się nic zrobić. Może usunę? - Gdy to powiedziałam oczy wyszły Niallowi. 
- Zwariowalas?! Chcesz zabić nasze dziecko? 
- Nie rozumiesz, że nie ma innego wyjścia?! Nie chcę tego dziecka. 
- Nie pozwolę ci usunąć. 
- Ty masz karierę, ja ledwo radzę sobie sama z jednym dzieckiem a co dopiero z dwoma. Wieść o ciąży wywróciła moje życie do gory nogami. Postanowiłam urodzić, dobrze zrobiłam bo teraz nie wyobrażam sobie życia bez Liasia. Ale tym razem nie mogę urodzić. Nie poradzę sobie. 
- Będziesz kiedyś żałować. Przecież ci pomogę... 
- Nie Niall, ty masz trasę koncertową. 
- Ja mam was...-Horan położył rękę na moim brzuchu i spojrzał mi głęboko w oczy...

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 60: " Niech to szlag! Który dzisiaj jest?! "

-Muszę już jechać na lotnisko...-Chłopakowi usmiech zszedł z twarzy. 
-Odwieziemy cie. - Próbowałam się uśmiechnąć jednak nie do końca mi go wychodziło. Podeszłam do łóżeczka, wyjęłam z niej dziecko i delikatnie położyłam na łożku. -Ubierzesz go?- Spojrzałam na Nialla. 
- Jasne. - Horan zamienił się ze mną miejscem. - I jak skarbie, ubierzemy sie? - Zaczął rozmawiać z Liam'em, dziecko gaworzylo i sie uśmiechało. Nialler ubrał małego w to; 

Usiadłam zmartwiona na łożku. 
- Co sie dzieje kotku? - Niall spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach, delikatnie objął mnie ramieniem. 
- Wyjeżdzasz na tak długo...a Liam ma za 4 miesiące swoje pierwsze urodziny... - Westchnęłam. 
- Obiecuje ci, że bede na jego urodzinach, przeciez nie moge tego ominąć. - Uśmiechnął się pociesznie. Odłożył małego do łóżeczka, podszedł do mnie i delikatnie ściągnął mi ramiączko od bluzki i słodko sie uśmiechnął. 
-Teraz? - Spojrzałam na Blondyna z zalotnym uśmiechem. 
- Czemu nie? - Zaczął mnie całować...rozbierać...

*****+18*****

- Kocham Cię...-Westchnęłam i Wtuliłam sie w ciało Nialla. 
- Ja też cię kocham...bardzo cie kocham...

*** kilka godzin pozniej ***

Pożegnałam Nialla, poleciał...Liam cały czas płakał od momentu wyjazdu  Niallera. Chyba wie co się stało, No ale nic,trzeba żyć dalej. Wróciłam z lotniska do domu. Rozebrałam się w przedpokoju, rozebrałam Liama. Rozłożyłam mu zabawki w salonie na podłodze, położyłam go tam a sama poszłam do kuchni przygotowywać jedzenie dla dziecka. Nie mogłam przestać o nim myślec...nie docierało do mnie jeszcze to ze wyjechał...bardzo za nim tęsknie ...

*** 3 miesiące pozniej ***

Od kilku dni bardzo źle się czuje. Kompletnie nie wiem co sie ze mną dzieje. Nie mam siły na nic, nie mam nawet siły na to by zająć się własnym dzieckiem. Nakarmiłam Liama i włożyłam do łóżeczka aby jeszcze chwilkę pospal, sama wzielam długą i gorącą kąpiel. Miałam nadzieje ze chociaz to przyniesie mi jakąkolwiek ulgę. Myliłam się, mdłości nie ustawały, zaczynałam się niepokoić. Myślałam nawet nad pójściem do lekarza ale dalej mam nadzieje, że to tylko chwilowe. Ruszyłam do kuchni aby zrobic sobie ciepłą herbatę. Zrobiłam, poszłam do salonu ogladac telewizje. Moj spokój nie trwał jednak długo. Po chwili spokoju, dopadły mnie ogromne mdłości i pędem pobiegłam do łazienki. 
- Cholera jasna. - Przeklnelam wycierając usta. - Musiałam się czymś zatruć... Niech to szlag! Który dzisiaj jest?! - Pobiegłam do pokoju i rzuciłam się w stronę kalendarza. - Nie No nie wierze...- Złapałam za telefon i odrazu wybrałam numer do Niallera. 
-Tak skarbie? - Odebrał chłopak. 
-Niall mamy problem. 
- Co się stało? - Wyczułam niepokój w jego głosie. 
- Spóźnia mi się okres...
- Słucham? O ile? 
- 3 miesiące...

__________________________

Witam was! Znowu długo nic nie dodawałam, ale ostatnio złapałam troche weny, napisze kilka rozdziałów i postaram sie powstawiać! Piszcie co sądzicie ze wydarzy sie dalej! Do zobaczenia !