sobota, 25 października 2014

Rozdział 58: " Ja w każdej wolnej chwili będe do was przyjeżdzać. "

- Zabieram cię gdzieś.  - Powiedział.  Słyszałam trzask drzwi. Chłopcy wrócili. 
- Okey. - Zeszliśmy na dół. 
- Chłopcy. Zostańcie z Liasiem. - Powiedział Niall i wyszliśmy. Wsiadłam z Horanem do auta i pojechaliśmy. Nie wiedziałam gdzie jedziemy po 40 minutach, Nialler zatrzymał samochód. 
- Jesteśmy na miejscu. - Powiedział wysiadając. Rownież wysiadlam z auta. Horan podszedł do pogażnika i wyciągnął z niego koszyk. 
- Co to? - Wskazałam palcem na koszyk. 
- Zaraz zobaczysz. - Chłopak zaprowadził mnie na łąkę. Rozłożył koc, świeczki, jedzenie. Leżeliśmy na kocu wtuleni w siebie wpatrując się w gwiazdy. Nialler co chwile chrupał krakersy. 
- Co wcinasz? - Zapytałam uśmiechając się. Niall obrócił się na bok i podparł głowę ręką. 
- Krakersy. - Haha nie moge. On jadł krakersy zwierzątka. Małym krakersowym słonikiem zaczął mi chodzić po brzuchu ja zaczęłam się śmiać. Mój kochany Nialler. Pocałował mnie. Wstał i podał mi rękę. 
- Co robisz? - Zapytałam podając mu niepewnie dłoń. Irlandczyk mocno mnie przytulił i namiętnie pocałował. Wtedy ni z tąd ni z owąd zaczął padać deszcz. Staliśmy na polanie całując się w deszczu. To było takie magiczne. 
- Kocham cię. - Szepnął. 
- Ja ciebie też. Będe tęsknić. 
- Ja w każdej wolnej chwili będe do was przyjeżdzać. - Uśmiechnął się pociesznie. Tą chwilę przerwał nam dzwoniący telefon. Był to Harry, odebrałam. 
- Roxana! Przyjeżdżajcie szybko! - Słyszałam przerażenie w jego głosie. 
- Co się stało?! - Odsunęłam się od Nialla a ten spojrzał na mnie z zaciekawieniem. 
- Liam ma wysoką temperaturę i cały czas płacze. Louis i Liam go uspokajają ale to nic nie daje. 
- Dobrze. Zaraz będziemy. - Rozłączyłam się. 
- Co się stało? - Zapytał z zaciekawieniem Nialler. 
- Liaś ma wysoką gorączkę. Musimy wracać. - Chłopak jak na komendę pozbierał wszystkie rzeczy i biegiem udaliśmy się do auta. Irlandczyk odpalił silnik i po 45 minutach byliśmy w domu. Nie czekając na Nialla wpadłam do domu i pierwsze co usłyszałam do płacz dziecka. Pobiegłam do pokoju. Wszyscy tam siedzieli w ciszy a Liam nosił dziecko uspokajając je. Odrazu przejęłam dziecko od Payna i zaczęłam je uspokajać. 
- On już tak od godziny płacze. - Zaczął Zayn. Wtedy do pokoju wszedł zaniepokojony Niall. 
- Co tu sie dzieje? - Zapytał i wziął ode mnie dziecko. 
- Może trzeba z nim do lekarza pojechać? - Powiedział Louis. 
- Może mu przejdzie. - Odpowiedziałam z nadzieją. - Idźcie się położyć. Jutro wyjeżdżacie. 
- Nie. - Odpowiedzieli jednocześnie. 
- Zadzwonię po lekarza. - Poderwał się Liam. 
- Chodź tu do mnie mały. - Uśmiechał się Harry i wziął od Nialla dziecko. Chłopczyk odrazu wtulił się w Harolda, ale nie przestawał płakać. Coś tu jest nie tak...

------

Po dłuższej przerwie kolejny rozdział! Mam nadzieje ze wam sie podoba. Komentujcie! 


sobota, 18 października 2014

Rozdział 57: "Bo co? Uderzysz mnie?"

- Co ty robisz?! - Blondyn wpadł do pokoju. Wyrwał mi walizkę. 
- Wyjeżdżam. - Mówiłam z płaczem. 
- Nigdzie nie jedziesz! - Dalej miał podniesiony głos. 
- Bo co? Uderzysz mnie? - Dalej płakałam. 
- Dobrze wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił. - Jego głos zmienił się na spokojny i delikatny. 
- Już sama nie wiem. - Odeszłam od chłopaka i usiadłam bezsilnie na łożku. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Irlandczyk podszedł i przykucnął przy mnie. 
- Kochanie. Nie płacz. Przepraszam. -  Pociarał ręką o moją rękę. - Nie chciałem. Przepraszam. 
- Uważasz dalej, że jestem na tyle pusta aby sprzedawać swoje ciało na okładki gazet?! - Spojrzałam na niego. Jego oczy wyrażały smutek. 
- Nie. Kocham cię. - Przytulił mnie. Chętnie Wtuliłam się w jego ciało. - Ja poprostu chcę aby nasze dziecko miało chociaż w połowie normalną rodzinę. Aby miało matkę. 
- Ma. Ojca też. 
- Roxy dobrze wiesz jak jest. Ja jestem piosenkarzem ciągle trasy koncertowe. Nie będe mieć dużego udziału, znaczenia w jego życiu. 
- Nawet tak nie mów. 
- Mowię prawdę. Nigdy nie będzie normalnie. Zawsze ominę jakiś ważny moment w jego życiu. A ty masz być z nim zawsze. Obiecaj mi to.
- Obiecuje. 
- Roxy. Oczywiście nie będe ci zabraniał robienia tego co lubisz ale błagam cie. Narazie zajmijmy się Liasiem. On jutro wychodzi ze szpitala i bedzie nas potrzebował. 
- Dobrze. - Kolejny raz Wtuliłam się w chłopaka. - A tak wogóle to dlaczego nie jesteś w studiu? Przecież jest 13. 
- Długo cię nie było. Martwiłem się. Chciałem być w domu jak wrócisz. 
- Nie bedziesz miał przez to kłopotów? 
- Nie. Mój menager już wie dlaczego zostałem w domu. - Uśmiechnął się
- To dobrze. - Odwzajemniłam uśmiech. 
- A teraz już nie płacz. - Chłopak otarł łze spływającą po moim policzku. Uśmiechnął się pociesznie i pociągnął mnie za rękę na dół. - A teraz obejrzymy jakiś film. - Usiedliśmy na kanapie. Oczywiście Niall musiał włączyć jakiś przerażający horror. Co chwilę wtulałam się w ciało Blondyna. Było jak dawniej. Było cudownie...


**** następnego dnia ****

- Musimy już jechać! - Krzczał Blondyn. 
- Już schodzę! - Poprawiałam makijaż schodząc po schodach. 
- Gotowa?
- Tak. - Chłopak złapał mnie za rękę i razem udaliśmy się do samochodu. Nialla znowu ominie dzień w studiu. Chłopcy siedzą już tam od 7 rano. Po 20 minutach byliśmy już w szpitalu. Poszliśmy do sali gdzie leżał nasz synek. Spokojnie weszliśmy. 
- Noo mały. Wracamy do domu. - Zaśmiał się Blondyn. 
- Ale najpierw się przebierzemy. - Wzięłam dziecko na ręce. - Niall idź do lekarza po wypis. - Oznajmiłam a chłopak momentalnie zniknął za drzwiami. - Moje kochane. Już wracamy do domku. Matko jaki ty jesteś duży. - Uśmiechałam się. Liam rownież się uśmiechał. Miał już pierwsze ząbki. Ubrałam go w to:


- Już jest wypisany. Możemy go zabrać do domu. - Do sali wszedł Nialler. Wziął ode mnie Liama i zapiął go w fotelik. Razem udaliśmy się do auta. Po 40 minutach bo takie były korki byliśmy w domu. 
- Chodź tata cię weźmie i nakarmi. - Horan wziął Liama z fotelika i wraz z gaworzącym dzieckiem poszedł po schodach na górę. Ja po zrobieniu dwóch kubków herbaty rownież poszłam na górę. Weszłam po cichutku do pokoju. Byłoby zupełnie ciemno gdyby nie mała lampka zapalona na stoliku. Niall leżał bokiem na łożku opierając głowę na ręce. W drogiej ręce trzymał butelkę i karmił Liasia. To wyglądało tak słodko. 
- On już nie powinien pić z butelki. Jest za duży. - Powiedziałam kładąc kubki na stoliczku nocnym. 
- Ale dzisiaj jest wyjątek. - Powiedział Nialler. Po nakarmieniu dziecka wziął i chodząc po pokoi klepał je po pleckach. 
- Wzorowy ojciec. - Zaśmiałam się. 
- No a jak. - Oboje Zaczęliśmy się śmiać. Kiedy Liam'owi się odbiło, Horan przystąpił do akcji. Posadził dziecko na podłodze. Zapewne wczesniej wyczytał, że ośmiomiesięczne dziecko potrafi już siedzieć. Sam usiadł na przeciwko niego i biorąc pluszowe zabawki i grzechotki zabawiał malucha. 
- Oj Niall, Niall. - Wzdychnęłam. 
- No co? 
- Nic nic. - Uśmiechnęłam się. Miałam czas dla siebie. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać internet. 
- Roxy? 
- Hmm? - Odwróciłam wzrok od laptopa i spojrzałam na Niallera. 
 -Musimy porozmawiać- Wypowiedział, a z jego ust momentalnie zszedł uśmiech. 
-Niech zgadnę, chcesz mnie zostawić?
-Tak, w dodatku zdradziłem cię z Karoliną a Harry to mój ojciec- Zachichotał- Proszę cię przestań, dobrze wiesz że nie zostawię cię nigdy bo cię kocham. 
- To o co chodzi?
- Wyjeżdżam z chłopcami w trasę. 
- Kiedy?
- Jutro. 
- Słucham?! - Odłożyłam laptopa i podeszłam bliżej. Usiadłam na łożku i wpatrywałam się w chłopaka. 
- Jutro o 12 mamy samolot. - Czułam, że moje oczy przepełniają się łzami. 
- Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz?! - Podniosłam głos. 
- Nie chciałem niszczyć dnia. 
- Co nie chciałeś?! - Poderwałam się. 
- Proszę cię. Nie krzycz przy dziecku. 
- Na ile wyjeżdżasz? - Zapytałam tym razem spokojnie. Powoli usiadłam na łożku. 
-  Wyjeżdżamy w 10 miesięczną trasę. - Na 10 miesięcy?! Przecież to prawie rok. 
- Na 10 miesięcy?!
- Tak ale spokojnie. Będę do was przylatywał jak tylko znajdę czas. - Nialler wstał z dywanu, usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił...


_____________

Taaaakk! Jest i kolejny rozdział! Emocje pod sam koniec rozdziału ^^
Nieważne. Poprostu komentujcie. Narazie :*


Pół roku! 18.10.2014

Witajcie! Dokładnie dzisiaj 18.10.2014 mija pół roku od kąd założyłam tego bloga! Pierwszy post post pojawił się jednak chwile pozniej ale to 18 października powstał ten blog! To pół roku temu zrodził się pomysł aby napisac własną historie. Aby samemu ułożyć życie. Jestem dumna z tego, że dobiłam do ponad 12,5k wyswietlen! To dla mnie niesamowite!

Mojego bloga czytają ludzie z wielu państw. Nie myślałam, że bedzie ich tak wiele i to na całym świecie! 

Dziękuje wam bardzo za to! Korzystając z okazji chciałabym was zaprosić na mojego drugiego bloga! Znajduje się on pod adresem: onepersonchangemylife.blogspot.com

Oczywiście tego bloga piszę dalej i narazie nie planuje go skończyć! Do zobaczenia!

Rozdział 56: " Sorry ale nie chce takiej dziewczyny. "

****następnego dnia****

Wstałam rano. Była godzina 8:30. Nie wiem nawet dlaczego tak wcześnie się obudziłam. Wstałam po cichu. Jak zwykle mój Blond śpioch jeszcze spał. Zresztą, nie dziwię mu się. Dzisiaj od 11 do 20 ma studio i nagrywanie nowego albumu. Mój zapracowany Irlandczyk. Wzięłam rzeczy do ubrania. Pomimo tego iż jest styczeń nie ma śniegu. Jest tylko mega zimno i pada deszcz. Wzięłam rzeczy do ubrania odpowiedne na tę pogodę i ruszyłam do łazienki. Jak co dzień wzięłam prysznic i zrobiłam make-up a włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam się w to:



I wtedy naszła mnie myśl. Przecież nie będę całe życie siedzieć w domu. Chciałaby być samowystarczająca. Pamiętam jak koleżanki w szkole mówiły mi, że mam świetną figurę. Może spróbowałabym jako modelka? Wyszłam z łazienki i Spakowałam do torby kilka ciuchów na casting. Wzięłam te rzeczy:



Zadowolona po cichutku wyszłam z pokoju. Skierowałam się do wyjścia z domu. Spacerkiem przeszłam do centrum po 20 minutach stałam pod drzwiami agencji castingowej. Pewnie otworzyłam drzwi. Podeszłam do recepcji. 
- Dzieńdobry. Ja na casting przyszłam. 
- Witam. Proszę wypełnić formularz i czekać na swoją kolej. - Recepcjonistka wydała mi formularz zgłoszeniowy. Wypełniłam go. Dostałam numer 168. Spojrzałam na telewizor na którym wyświetlał się numerek która ma iść do pokoju z jury. Widniał tam dopiero numerek 154. Postanowiłam rozejrzeć się po korytarzu. Na ścianach wisiały zdjecia modelek.



 Jakie one były śliczne. 
Po około 40 minutach oczekiwania przyszła kolej na mnie. Pewnie weszłam już w szpilkach i sukience na wybieg. Zobaczyłam jury. Troche spanikowałam ale próbowałam tego po sobie nie okazywać. Doszłam do stolika z jury. 
- Cześć. - Odezwał się juror. 
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam promiennie. 
- Przedstaw sie. 
- Jestem Roxana mam 19. lat. 
- Ile masz wzrostu?
-172 cm. 
- Ile ważysz?
- 52 kg. 
- Proszę. Przejdź się po wybiegu. - Wykonałam polecenia jurora. 
- Dziękuje. Jest pani świetna. Super figura. Długie nogi. Odpowiedni wzrost. Długo ćwiczyłaś?
- Nie ćwiczę wcale. Powiem jedno. Nawet urodziłam dziecko. 
- Naprawdę?
- Tak. Mam ośmiomiesięcznego synka. 
- To gratuluje. - Odezwała się druga jurorka. 
- Masz tę pracę. Zadzwonimy jeszcze do ciebie i omówmy warunki kontraktu. 
- Dziękuje. - Wyszłam. Matko nie wierzę. Jestem modelką. Podekscytowana wróciłam do domu. Weszłam po cichu. Ku mojemu zdziwieniu zauważyłam Nialla. Czy on nie powinien być w studiu? Nieważne.  
- Gdzieś ty była?! - Powitał mnie z niezadowoleniem Niall. 
- Na castingu. 
- Na jakim do cholery castingu?!
- Na modelkę. 
- Słucham?!
- Na modelkę. 
- Ty masz się teraz zajmować Liam'em. On jutro wychodzi ze szpitala! - Krzyczał Blondyn. Czułam się jakby ojciec na mnie krzyczał. Bałam się. Bałam się, że mnie uderzy. 
- Niall...-Powiedziałam cicho z płaczem w głosie. 
- Co Niall?!! Masz się zajmować naszym dzieckiem a nie modelingiem!!
- Ja mam 19 lat. Chce robić to co kocham. - Mówiłam spokojnie. 
- Czyli stać goła przed aparatem?! Sorry ale nie chce takiej dziewczyny, której tyłek jest na milionach okładek gazet. - Wtedy nie wytrzymałam. Pobiegłam na górę z płaczem do pokoju. Wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam wrzucać do niej po kolei rzeczy. Wyjeżdżam, przecież nie potrzebna mu taka dziewczyna...


___________________

Siemka! Przybywam z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieje, że bedzie tu troche komentarzy. Kolejny rozdział wrzucę albo jeszcze dzisiaj albo jutro. Do zobaczenia!

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 55: " A ja nie chcę opowiadać o moim dziecku. "

Słyszałem jak ktoś za mną biegnie. Zapewne była to Roxy, ale ja nie chciałem tam wracać.  
- Niall! Zaczekaj! Niall! - Krzyczała biegnąc za mną. W końcu złapała mnie za rękę. Odwróciłem się. 
- Nigdzie nie wracam. - Powiedziałem i odwróciłem wzrok. 
- Niall. Proszę nie chcę żebyś miał później kłopoty u menagera. 
- A ja nie chcę opowiadać o moim dziecku. - Odpowiedziałem i wyrwałem się jej. Szybkim krokiem wyszłem z budynku. Ona tam została.  Nie chciałem jej tak potraktować, jej też jest ciężko, wiem, ale próbuje to ukryć a ja poprostu nie potrafię. 


**** oczami Roxy ****

Niall wyrwał mi się i wyszedł. Stałam przez chwilę w miejscu aż w koncu oparłam się o ścianę i z płaczem zjechałam po niej. Dlaczego to wszystko spotyka akurat nas. Dlaczego?! Płakałam dalej. W końcu wstałam i poszłam do pokoju gdzie odbywał się chwilę wcześniej wywiad. Weszłam i w jednej chwile wszystkie obecne tam oczy skierowały się na mnie. 
- Płakałaś?! - Zapytał Hazza wstając z miejsca. Podszedł do mnie i poprostu mnie przytulił. Widziałam niesmak na twarzy dziennikarki. - Co się stało? Gdzie jest Niall? - Pytał dalej mnie tuląc. 
- Chciałam go zatrzymać i namówić, aby wrócił na wywiad i powiedziałam mu, że nie chce aby później miał kłopoty i menagera. - Płakałam dalej. 
- I co?
- On powiedział mi, że nie chce opowiadać o swoim dziecku i poprostu poszedł. 
- Ciii Roxy. - Tym razem tulił mnie Zayn. 
- Idę go poszukać. - Stwierdził Hazza i wyszedł. 
- No i o co takie wielkie halo. - Odezwała się dziennikarka. 
- Czy pani wie w jakim stanie jest dziecko Nialla?! - Prawie krzyknął Louis. 
- Lou spokojnie. - Próbował go uspokoić Liam. 
- Nie Liam. Nie spokojnie. Bo ta pani chyba nic nie rozumie. Ona nigdy nie miała dziecka śmiertelnie chorego! A Roxana i Niall mają! Do tego mają 19 i 21 lat! Rozumiesz?!
- Rozumiem ale nie wiem o co takie wielkie przedstawienie. - Stwierdziła siadając na krześle i zakładając nogę na nogę. 
- On nie chce opowiadać o swoim dziecku. To dla niego jest trudne. A pani odrazu mu z takim pytaniem wyjeżdża. 
- Taka moja praca. - Louis tylko zmierzył ją wzrokiem. Ni zdążył nic powiedzieć po wtedy do pokoju wszedł Hazza z Niallerem. Usiedli na krzesłach przy stoliku. - Świetnie! Możemy kontynuować?! - Odparła uśmiechnięta. Chłopcy nic jej nie odpowiedzieli. - Cudownie. Więc chłopcy. Jak tam sobie radzicie z chorobą synka waszego przyjaciela?! - Zapytała. Myślałam, że ją tam rozniosę. 


**** oczami Nialla ****

Gdy zadała znowu to pytanie po raz kolejny poczułem ukłucie w sercu. Nic nie odpowiedziałem tylko spuściłem głowę. 
- Nic nie powiecie? - Zapytała. 
- Nie. Niall nie ma ochoty o tym rozmawiać. - Powiedział Liam. 
- Dlaczego?! - Nie dawała za wygraną. 
- Bo to jego dziecko i jego sprawa. - Dopowiedział Harry. 
- To przejdźmy dalej. Co zrobiłeś jak dowiedziałeś się, że twoje dziecko jest śmiertelnie chore? - Spojrzała na mnie. Miałem ochotę jej tam wygarnąć, ale faktycznie miałbym później problemy. Louis wstał i powiedział:
- Dobra. Koniec wywiadu. Tak nie będziemy rozmawiać. - Wszyscy w jednym czasie wstaliśmy i ku zaskoczeniu dziennikarki wyszliśmy.  


**** oczami Roxy ****

Byłam kompletnie zdziwiona postawą chłopaków. Wtedy wściekła dziennikarka krzyknęła do mnie. 
- Naucz swojego chłopaka kultury! - Widziałam jak w momencie Niall wraca się z korytarza i biegnie w naszą stronę. Podbiegł do nas. 
- A ty naucz się dyscypliny! - Krzyknął. Objął mnie ramieniem i szybkim krokiem wyszliśmy z budynku. 
- Ten wywiad to jakaś porażka. - Podsumował Zayn. 
- Dokładnie. - Zgodził się z nim Louis. Wtedy Niall pociągnął mnie za rękę. Odeszliśmy na bok. 
- Roxy. Przepraszam, że tak cię potraktowałem. Nie chciałem. - Pocałował mnie. 
- Wiem. - Wtuliłam się w niego. 
- Poradzimy sobie jakoś. Musimy. - Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w czoło. Następnie busem który po nas przyjechał wróciliśmy do domu. Po wejściu do domu odrazu ruszyłam do kuchni aby zabrać się za obiad. Postanowiłam, że zrobię pizzę. Wyciągnęłam potrzebne składniki i zaczęłam robić ciasto. Wtedy do kuchni wszedł mój Irlandczyk. 
- Ulala co tu się szykuje. - Zagwizdał. 
- Będzie pizza. - Uśmiechnęłam się. Niall przytulił mnie od tyłu. - Uważaj, bo cię ubrudzę.
- To nic. Wypierze sie. - Chłopak wziął trochę mąki i obsypał mnie nią. 
- O ty! - Zaśmiałam się. Wzięłam wiecej białego proszku i wysyłałam mu na idealnie ułożone włosy. Ten zaczął mnie łaskotać. 
- Co tu się dzieje?! - Wpadł do kuchni Louis i odrazu dostał od Niallera mąką w twarz. Niall z ubawem spojrzał tylko na mnie i z powrotem na Louisa. 
- Niall!! - Krzyknął pan Marchewka. Podbiegł do blatu i biorąc całe opakowanie mąki wysypał je Blondynowi na głowę. Horan był cały biały. Przybyłam Louis'owi piątkę i zaczęliśmy się śmiać. 
- Złoczyńcy! - Krzyknął Niall i uciekł do łazienki. Oczywiście po chwili do kuchni wbiegł Daddy Direction. 
- Co wyście tu narobili?! - Spojrzał z przerażeniem  na kuchnię całą w mące. 
- Spokojnie Li. My to posprzątamy. - Zaśmiałam się. 
- Mam nadzieje. - Odpowiedział Liam i wyszedł. Ja z Louisem zabrałam się za sprzątanie. Po 15 minutach kuchnia była posprzątana. Niall wrócił w czystych ubraniach. Wtedy ja z Louisem poszliśmy się przebrać. Następnie wszyscy we trójkę zaczęliśmy robić pizzę. Chłopcy mi pomagali. Niall cały czas bardzo słodko się zachowywał. Cały czas mnie całował i przytulał. Po godzinie pizza była gotowa i wszyscy razem usiedliśmy zajadając się pizzą w salonie przed telewizorem. 
- A tak właściwie to gdzie są dziewczyny? - Zdziwiłam się. 
- Danielle pojechała na zawody tańca. - Powiedział Liam  
- Perrie jest w trasie LittleMix za kilka miesięcy dopiero będzie. - Odparł zasmucony Zayn. 
- A Elka pojechała na urlop z koleżankami z czasów szkoły. - Oznajmił Louis. 
- Aaa Okey. To wszystko wyjaśnia. - Dokończyłam zjadanie pizzy. Hazza cały czas siedział na telefonie. 
- Patrzcie! Ta idiotka to wrzuciła do internetu! - Krzyknął. Wszyscy w jednym momencie nachyliliśmy się nad Harrym. Zobaczyłam filmik z wywiadu a pod nim artykuł. 

SKANDALICZNE ZACHOWANIE MŁODEGO GWIAZDORA!

Podczas wywiadu w Londynie w dniu 29.10.2014 młody gwiazdor Niall Horan (21l.) nie wytrzymał i wyszedł z trzaskiem drzwi ze studia. Przyjaciele Nialla z zespołu też nie są lepsi. Broniąc przyjaciela obrazili dziennikarkę. Czy One Direction woda sodowa już uderzyła do głowy?

- Zobacz na komentarze. - Powiedział   Zayn. 

Onedirectionforever
" Nie dziwie się, że Nialler wyszedł. W końcu to drażliwy temat i nie musi mieć ochoty rozmawiać z obcą osobą na prywatne tematy! "

1dlondon
" Niall dobrze zrobił. One Dierction to nie zabawka którą wszyscy mogą manipulować. Oni też mają uczucia! "

- Fani są za nami. - Stwierdził Niall
- W 100%. - Dopowiedzialam. 
W końcu ja z Niallem udaliśmy się do szpitala. Odrazu skierowaliśmy się do gabinetu lekarskiego. 
- Dzieńdobry. 
- Witam. - Odpowiedział nam lekarz. - Proszę usiąść. 
- Dziękujemy. - Zajęliśmy miejsca. 
- Co państwo chcą wiedzieć?
- Kiedy nasz synek będzie mógł opuścić szpital? - Zabrał głos Niall. 
- Jego stan jest świetny. Do naprawdę cud. Myślę, że za kilka dni. - W końcu będzie tak jak dawniej. Będziemy rodziną. 

------------

Siemka! Dzisiaj taki rozdział! Ostatnio mam troche weny wiec pisze! Juz jest 55 rozdział! Jak to szybko leci. Proszę was o komentarze! To naprawdę dla mnie wazne. Bo jeżeli ich nie ma to ja nie mam dla kogo pisac. Wiec udzielajcie sie! 

poniedziałek, 13 października 2014

Film One Direction Where We Are the concert film on the San Siro Stadium

Witajcie! 

Dzisiaj mała notka o filmie One Direction-Where We Are the concert film. Jest to zapis z koncertu w Mediolanie na stadionie San Siro. Byłam na nim wczoraj. Z moimi koleżankami. Było świetnie. Ogólnie cały film bardzo mi się podobał, chociaż śmiem twierdzić, że This Is Us było lepsze. Na początku filmu był wywiad. W całym filmie najbardziej podobał mi się moment gdzie, cały stadion ułożył świetny wzór. Widok zaskoczenia w oczach Nialla, Louisa, Harrego, Zayn'a i Liama był niezapomniany. Nie mogli uwierzyć w to co widzą. Wiem jedno. Ta akcja udała się Mediolańskim Directionerkom w 100%.  Do tego piosenka Right Now podczas tego. B O S K I E . 





A to reakcja One Direction na akcje fanów :)

















Rozdział 54: " Pamiętam jaki Nialler był dumny jak dowiedział się, że będzie ojcem. "

**** następnego dnia ****

Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek. Widniała na nim godzina 9:16. Spojrzałam w prawo, zobaczyłam śpiącego Niallera. Nie chciałam go budzić. Ledwo co wczoraj ściągnęłam go do domu ze szpitala. Teraz to ja się o niego troszczę. Po cichutku wstałam z łóżka i biorąc rzeczy do ubrania udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. Zrobiłam delikatny makijaż. Planuje jechać z chłopakami na wywiad więc ubrałam się w to:


Nie chodzi o to, że nie obchodzi mnie moje własne dziecko, pojade do Liasia zapewne z Horanem po wywiadzie. Musimy porozmawiać z lekarzem kiedy wypiszą Liama ze szpitala. Maluszek ma już ponad pół roku. W sumie to taki malutki nie jest. 
Wyszłam z łazienki i Oo cichu opuściłam pokój. Zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Zastałam w niej Liama. 
- Hej Roxy. - Odezwał się. 
- Hej. - Cmoknęłam chłopaka w policzek. 
- Niall śpi? 
- Tak. Nie chciałam go budzić. 
- Strasznie to wszystko przeżywa. 
- Zauważyłam. - Odpowiedziałam nalewając sobie kawy do kubka. Usiadłam obok Liama przy stole. 
- Na szczęście wszystko już jest dobrze. 
- Tak. Więc dlatego powoli musimy wracać do rzeczywistości. Nie chcę abyś pomyślał, że nie obchodzi mnie moje własne dziecko ale jade dzisiaj z wami na wywiad. 
- Spokojnie. Rozumiem cię. - Uśmiechnął się ciepło. 
- Dzięki. - Szepłam upijając łyk kawy. 
- Pamiętam jaki Nialler był dumny jak dowiedział się, że będzie ojcem. - Zaśmiał się. 
- Haha jak paw. - Zaczęliśmy się śmiać. Wtedy do kuchni wszedł rozczochrany Blondyn. 
- Witajcie. - Uśmiechnął się. - Hej skarbie. - Nachylił się nade mną i delikatnie pocałował. Wziął sobie kubek z kawą i przysiadł się do nas. - O czym gadacie? - Uśmiechnął się. 
- O tobie. - Oznajmił Liam. 
- O mnie? - Zdziwił się Niebieskooki. 
- Tak. Gadaliśmy jaki byłeś dumny jak dowiedziałeś się, że jestem w ciąży. - Uzupełniłam. 
- No wiadomo. - Cmoknął mnie z uśmiechem. 
- Jest 11 trzeba będzie się zbierać na wywiad. Reszta śpi? - Zapytał Liam. 
- Nie. Siedzą w swoich pokojach. - Oznajmił Irlandczyk. 
- To ja idę ich zawołać. - Payne wyszedł z kuchni. 
- Po wywiadzie jedziemy do Liasia. - Zabrał głos Nialler wkładając kubek po kawie do zmywarki. 
- Jasne. Trzeba się dowiedzieć kiedy mały będzie mógł wyjść, ze szpitala. 
- Właśnie. - Odpowiedział. Posprzątaliśmy w kuchni. W tym czasie wszyscy zeszli na dół i spokojnie mogliśmy udać się na wywiad. 

**** oczami Nialla ****

Zajęliśmy miejsca przy stoliku. Zaraz miał rozpocząć się wywiad. Roxy usiadła z boku. W końcu do pokoju wkroczyła mniemana pani dziennikarka. Zaczęliśmy wywiad. 
- Witajcie chłopcy. - Przywitała nas. 
- Siemka. - Odpowiedzieliśmy huralnie. 
- Mam nadzieje, że nie będziecie mi mieli tego za złe, jeżeli odrazu zadam wam trudne pytanie?
- Jasne. Pytaj. - Zgodził się Louis. 
- Więc, jak radzicie sobie z chorobą Liama. - Zamurowało mnie. Dziennikarka spojrzała znacząco na mnie. 
- Jest nam ciężko...- Zacząłem. Ale nie potrafiłem się przemóc. Wstałem gwałtownie od stołu i z trzaskiem drzwi wyszłem z pokoju. 


~~~~~~~~||~

Siemka! Dzisiaj krótko! Jestem wam bardzo wdzięczna za ponad 12k wyswietlen! To dla mnie wielkie osiągniecie! Komentujcie te rozdziały bo to dla mnie motywacja do dalszego pisania! Dzieki!

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 53: " Za to, że jesteś. "

- On nie bedzie potrzebował przeszczepu. - W mojej głowie narodziła się malutka niteczka nadziei. W jednej sekundzie pomyślałem, że wszystko musi być dobrze. 
- To czemu płaczesz? - Zapytałem. 
- Ze szczęścia. - Harry sie rozłączył. Wpadłem z powrotem do pokoju. Roxy juz nie spała. 
- Co się stało? - Spojrzała na mnie smutnym i płaczliwym wzrokiem. 
Nie odpowiedziałem jej tylko mocno ją przytuliłem. - Powiesz mi o co chodzi?
- Liaś nie bedzie potrzebował przeszczepu. Poprawia się. - Oderwałem się od dziewczyny. Na jej twarzy ujrzałem lekki usmiech. 
- Ja się ide ogarnąć. Zjemy coś i wracamy do szpitala.
- Oczywiście skarbie. - Cmoknąłem ją w policzek, jednak ona obróciła głowę i pocałowała mnie namiętnie w usta. Takiej mi jej brakowało. Słodkiej i kochanej. Oderwaliśmy się od siebie. Zeszłam na dół aby przygotować coś do jedzenia. 

**** oczami Roxy ****


Gdy to usłyszałam, czułam, że jeszcze wszystko może się zmienić. Nialler poszedł przygotować jedzenie, natomiast ja ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wymalowałam się jak zwykle. Ubrałam się w to:


Włosy zaplotłam w kłosa. Zdecydowałam się na ciepłe buty chociaż nie za bardzo. Na dworze jest zimno. Niby nie pada ani nic ale temperatura jest niska. Zeszłam na dół. Stukot obcasów było słychać w całym domu. Niall zapewne rownież je usłyszał. 
- Chodź kochanie zrobiłem coś pysznego. - Weszłam do kuchni. Ujrzałam naleśniki z bitą śmietaną. Takie jak lubiałam najbardziej. 
Podeszłam i na ustach chłopaka złożyłam delikatny pocałunek. 
- A to za co? - Uśmiechnął się słodko. 
- Za to, że jesteś. - Jeszcze raz go Pocałowałam. Horan odwzajemnił każdy z pocałunków. Po chwili zabrałam się za jedzenie. Po 20 minutach zjadłam całość. 
- Smakowało? - Zapytał Blondyn. 
- Bardzo. - Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od bardzo dawna się uśmiechnęłam. 
- I to mi się podoba. Jedziemy do szpitala czy nie?
- Jedziemy. 
- Napewno?
- Napewno. - Pocałowałam go. Wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Wybiegłam z auta i nie czekając na Irlandczyka pobiegłam w stronę dobrze mi znanej sali. Sali numer 211.  
- Oo jesteś. A gdzie zgubiłaś Nialla? - Uśmiechnął się Lou. 
- Idzie. - Wskazałam palcem na postać na końcu korytarza zbliżającą się w naszą stronę. Po cichu weszłam do sali. Usiadłam na stołku i wpatrywałam się w Liasia. Był jak aniołek. Ten mały aniołek przeszedł tak wiele. Złapałam za jego malutką rączkę. Po chwili do sali wszedł Niall. Usiadł obok mnie. Puściłam rączkę maluszka, za to Niall go złapał. 


- Już będzie dobrze. - Szepnął. 
- Mam taką nadzieje. - Uśmiechnęłam się. Wyszłam po cichu z sali. Niall tam został. 
- Jedźcie do domu. Ja z Niallerem tu zostaniemy. 
- Napewno? - Spojrzał na mnie Zayn. 
- Tak. Odpocznijcie. Nie wiem czy dobrze wiem ale podobno macie jutro wywiad. 
- Tak. Prawda. - Potwierdził Liam. 
- No właśnie, więc jedźcie do domu. Jest 20. Posiedzimy tu jeszcze ze 3 godziny i może też wrócimy. Niall musi odpocząć. 
- Trzymamy cię za słowo. O 23 w domu. Narazie. - Powiedział Harold. Wtedy wszyscy wstali z krzeseł i poszli. Ja z powrotem wróciłam do sali. 
- Powiedziałam im żeby pojechali do domu. Podobno jutro macie wywiad. 
- Tak. - Szepnął Irlandczyk. 
- O której? 
- O 12. 
- Musisz się wyspać. 
- Nie mam ochoty na żaden wywiad. - Spojrzał na mnie przekrwionymi oczami. 
- Nialler ty płakałeś? - Zapytałam. 
- Daj spokój. - Odwrócił wzrok. Wzrok skierował na niemowlę leżące w inkubatorze. Przytuliłam chłopaka. 
- Niall. O 23 wracamy do domu. Odpoczniemy. Wszystko jest już pod kontrolą. - Nie wiedziałam, że to powiedziałam. 
- Kocham cię. - Pocałował mnie. 
- Ja ciebie też. - Wtuliłam się w chłopaka. 

~|~~~~~~~

Witajcie! Po długiej przerwie powracam! Byłam dzisiaj na filmie One Direction Where We Are. Było niesamowicie! Pozdrawiam moje koleżanki które zapewne to czytają: Usie i Szafę ;* było świetnie. Przesyłam wam tu kilka fotek. Do zobaczenia !