niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 61: " Nie wiem jak to się stało... "

-Przecież się zabezpieczaliśmy! - Podniósł głos Horan. 
- Nie wiem jak to się stało...
-Robiłaś test? 
-Nie...
-To zrób! Musimy być pewni. - Głos Niallera się uspokoił. 
-Ja sobie nie poradzę...mam 19 lat...nie dam rady. - Zaczęłam płakać. 
-Kotku spokojnie, uspokój się, przyjadę do ciebie. Bede jutro rano, kocham cię. - Szepnął do słuchawki. 
- Ja ciebie też...-Poczułam jak kręci mi się w głowie. Powoli podeszłam do kanapie i usiadłam na niej. Spojrzałam na Liasia który spojrzał na mnie. Nie odezwałam się słowem tylko zamknęłam oczy...

***kilka godzin pozniej****

Obudził mnie przeraźliwy płacz dziecka. Zerwałam się na równe nogi. Podbiegłam do dziecka i biorąc je na ręce, tuliłam do siebie. 
-Ciii malutki, cichutko. - Próbowałam go uspokoić. Jednak na marne, chłopczyk dalej płakał. - Co się dzieje mały? - Zaniepokoilam się. Próbowałam go jeszcze karmić, sprawdzałam czy ma czystą pieluszkę, czy nie ma kołki. Nic z tych rzeczy. Chodziłam przez półtorej godziny po pokoju uspokajając małego, w koncu chyba z wyczerpania usnął mi na rękach. Delikatnie położyłam go na łożku. Nie chciałam go  budzić ale musiałam pilnie wyjsc aby kupic ten test. Wyciągnęłam z szafy ubranka dla małego. Jest kwiecień ale pogoda w Londynie bardzo się zmienia. Ubrałam Liama w to :


Starałam się ubierać go jak najdelikatniej aby go nie rozbudzić. Następnie ruszyłam na dół poszukać wózka. Niall wspominał, że kupił nowy bo Liaś ma już prawie roczek. Po długich poszukiwaniach, znalazłam. Wyglądał tak: 

Poszłam po Liasia, zapięłam go do wózka i wyszłam. Udałam się do najbliższego sklepu. Z półki zgarnęłam test ciążowy. Kasjerka dziwnie się na mnie patrzyła. Nie dziwie jej się, w tak młodym wieku mam już jedno dziecko a teraz drugie? Mam nadzieje, że nie. Zapłaciłam i udałam się do domu. Jak zwykle przebrałam Liasia w jakieś dresy. Poszłam do łazienki, zrobiłam test. Minuty czekania. Nie mogłam wytrzymać aby zobaczyc wynik, w głowie cały czas miałam nadzieje, że wyjdzie jedna kreska...Stało się inaczej, na teście pokazały się dwie-Wynik pozytywny. Jestem w ciąży...Nie mogłam w to uwierzyć, rozpłakałam się. Zostawiłam test na półce w łazience. Nakarmiłam Liama, wykąpalam i położyłam spac. Sama poszłam do kuchni aby zrobic sobie herbatę. Z kubkiem gorącego napoju powoli doszłam do pokoju, sprawdziłam tylko czy synek spi. Spał. Wzięłam łyk herbaty i opadłam na łóżko, nie wiedziałam nawet kiedy, ale zasnęłam. 

***Następnego dnia***

Obudził mnie trzask drzwi. Spojrzałam w kierunku skąd dochodził hałas, ujrzałam Niallera. 
- Skarbie, przepraszam. Nie chciałem cię obudzić. - Spojrzał na mnie. Nic nie odpowiedziałam tylko rzuciłam się mu na szyję. -Co się stało? - Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
- Jestem w ciąży. - Zaczęłam przeraźliwie płakać. 
- Robiłaś test? - Głos Horana był opanowany. 
- Tak. - Pobiegłam do łazienki, złapał w rękę test i dałam Niallowi. Chłopak trzymając w ręce test powoli usiadł, westchnął. - Co teraz?! Ja sobie nie poradzę z dwójką dzieci! 
- Cii skarbie, napewno coś da się wymyślić. - Przytulił mnie i czule pocałował. 
- Nie da się nic zrobić. Może usunę? - Gdy to powiedziałam oczy wyszły Niallowi. 
- Zwariowalas?! Chcesz zabić nasze dziecko? 
- Nie rozumiesz, że nie ma innego wyjścia?! Nie chcę tego dziecka. 
- Nie pozwolę ci usunąć. 
- Ty masz karierę, ja ledwo radzę sobie sama z jednym dzieckiem a co dopiero z dwoma. Wieść o ciąży wywróciła moje życie do gory nogami. Postanowiłam urodzić, dobrze zrobiłam bo teraz nie wyobrażam sobie życia bez Liasia. Ale tym razem nie mogę urodzić. Nie poradzę sobie. 
- Będziesz kiedyś żałować. Przecież ci pomogę... 
- Nie Niall, ty masz trasę koncertową. 
- Ja mam was...-Horan położył rękę na moim brzuchu i spojrzał mi głęboko w oczy...

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 60: " Niech to szlag! Który dzisiaj jest?! "

-Muszę już jechać na lotnisko...-Chłopakowi usmiech zszedł z twarzy. 
-Odwieziemy cie. - Próbowałam się uśmiechnąć jednak nie do końca mi go wychodziło. Podeszłam do łóżeczka, wyjęłam z niej dziecko i delikatnie położyłam na łożku. -Ubierzesz go?- Spojrzałam na Nialla. 
- Jasne. - Horan zamienił się ze mną miejscem. - I jak skarbie, ubierzemy sie? - Zaczął rozmawiać z Liam'em, dziecko gaworzylo i sie uśmiechało. Nialler ubrał małego w to; 

Usiadłam zmartwiona na łożku. 
- Co sie dzieje kotku? - Niall spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach, delikatnie objął mnie ramieniem. 
- Wyjeżdzasz na tak długo...a Liam ma za 4 miesiące swoje pierwsze urodziny... - Westchnęłam. 
- Obiecuje ci, że bede na jego urodzinach, przeciez nie moge tego ominąć. - Uśmiechnął się pociesznie. Odłożył małego do łóżeczka, podszedł do mnie i delikatnie ściągnął mi ramiączko od bluzki i słodko sie uśmiechnął. 
-Teraz? - Spojrzałam na Blondyna z zalotnym uśmiechem. 
- Czemu nie? - Zaczął mnie całować...rozbierać...

*****+18*****

- Kocham Cię...-Westchnęłam i Wtuliłam sie w ciało Nialla. 
- Ja też cię kocham...bardzo cie kocham...

*** kilka godzin pozniej ***

Pożegnałam Nialla, poleciał...Liam cały czas płakał od momentu wyjazdu  Niallera. Chyba wie co się stało, No ale nic,trzeba żyć dalej. Wróciłam z lotniska do domu. Rozebrałam się w przedpokoju, rozebrałam Liama. Rozłożyłam mu zabawki w salonie na podłodze, położyłam go tam a sama poszłam do kuchni przygotowywać jedzenie dla dziecka. Nie mogłam przestać o nim myślec...nie docierało do mnie jeszcze to ze wyjechał...bardzo za nim tęsknie ...

*** 3 miesiące pozniej ***

Od kilku dni bardzo źle się czuje. Kompletnie nie wiem co sie ze mną dzieje. Nie mam siły na nic, nie mam nawet siły na to by zająć się własnym dzieckiem. Nakarmiłam Liama i włożyłam do łóżeczka aby jeszcze chwilkę pospal, sama wzielam długą i gorącą kąpiel. Miałam nadzieje ze chociaz to przyniesie mi jakąkolwiek ulgę. Myliłam się, mdłości nie ustawały, zaczynałam się niepokoić. Myślałam nawet nad pójściem do lekarza ale dalej mam nadzieje, że to tylko chwilowe. Ruszyłam do kuchni aby zrobic sobie ciepłą herbatę. Zrobiłam, poszłam do salonu ogladac telewizje. Moj spokój nie trwał jednak długo. Po chwili spokoju, dopadły mnie ogromne mdłości i pędem pobiegłam do łazienki. 
- Cholera jasna. - Przeklnelam wycierając usta. - Musiałam się czymś zatruć... Niech to szlag! Który dzisiaj jest?! - Pobiegłam do pokoju i rzuciłam się w stronę kalendarza. - Nie No nie wierze...- Złapałam za telefon i odrazu wybrałam numer do Niallera. 
-Tak skarbie? - Odebrał chłopak. 
-Niall mamy problem. 
- Co się stało? - Wyczułam niepokój w jego głosie. 
- Spóźnia mi się okres...
- Słucham? O ile? 
- 3 miesiące...

__________________________

Witam was! Znowu długo nic nie dodawałam, ale ostatnio złapałam troche weny, napisze kilka rozdziałów i postaram sie powstawiać! Piszcie co sądzicie ze wydarzy sie dalej! Do zobaczenia ! 

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 59: " Nie wyobrażałem sobie tego jak to bedzie jak bede ojcem, ale teraz wiem, ze ty i Liam to najlepsze co mi sie kiedykolwiek w życiu przytrafiło... "

- Ja nie wyobrażam sobie zycia bez Ciebie...
- Roxy, wiesz jak jest...myślisz, ze chce was zostawiać? Oczywiście, ze nie ale nie mam wyboru. - Spojrzał na mnie ze smutkiem. 
- Wrócisz za 10 miesięcy?! 
- Postaram sie urywać co kilka tygodni na pare dni ...
- Niall, mamy dziecko, myślisz ze Liam tego nie widzi? On dobrze wie, ze tata wyjeżdża i tez to przezywa. 
- Dlatego postaram sie dosc często przyjeżdzać ale wiem ze ominą mnie niektóre momenty w jego życiu. - Chłopak spojrzał na bawiące sie na podłodze dziecko. Nie odpowiedziałam juz nic tylko Wtuliłam sie w jego ciało. 

* Nastepnego dnia rano *

Obudziłam sie, spojrzałam na zegarek. Widniała na nim 6;56. Zdziwiłam sie bo wiedziałam, ze sama z siebie napewno tak wcześnie sie nie obudziłam. Usiadłam i dopiero wtedy zobaczyłam przyczynę przedwczesnego obudzenia sie. To niebieskooki pakował swoje rzeczy do walizki, widac, ze starał sie to robic jak najciszej ale najwyraźniej nie do końca mu to wychodziło. 
- Kotku, daj pomoge ci. - Powiedziałam jeszcze zaspanym głosem. 
- Ooo obudziłas sie. Nie, nie trzeba.  Poradzę sobie. - Uśmiechnął się słodko. Wstałam i podeszłam do łóżeczka w którym leżał Liam. Dziecko juz nie spało. Wzielam go na rece i wróciłam do łóżka. 
- Skarbie, mamy w domu kaszkę albo mleko dla Liasia? 
- Nie wiem. Zaraz sprawdzę. - Chłopak oderwał sie od poprzedniej czynności i zniknął za drzwiami. 
- Głodny jestes co? - Uśmiechnęłam sie do synka. Niall po chwili wszedł do pokoju. 
- Roxy, jest problem bo nie ma ani mleka ani kaszki. - Spojrzał na mnie Horan. 
- Kurde, bede musiała sie wybrać do sklepu. No nic, musimy poradzić sobie inaczej. - Zaczęłam karmić Liama piersią. 
- Uuuu pieknie pieknie. - Zaczął smiac sie Nialler a ja jedna reka rzuciłam w niego poduszka. Blondyn przestał sie pakować i usiadł obok mnie czule mnie obejmując. Spoglądał raz na dziecko, raz na mnie. 
- Co tak patrzysz? - Zaczęłam po chwili. 
- Ciesze się, ze was mam... - Gdy to powiedział, na sercu zrobiło mi sie cieplutko. - Nie wyobrażałem sobie tego jak to bedzie jak bede ojcem, ale teraz wiem ze ty i Liam to najlepsze co mi sie kiedykolwiek w życiu przytrafiło...-Kompletnie nie wiedziałam co powiedziec. Zamurowalo mnie. Delikatnie Pocałowałam chłopaka. 
- Trzymaj go, wręczyłam mu dziecko a sama poszłam do łazienki. Wzielam prysznic, zrobiłam lekki makijaz i ubrałam się w to:


Dumnie wyszłam z łazienki? 
- I jak? - Zapytałam obracając się. 
- Pięknie jak zawsze. - Uśmiechnął się posyłając mi buziaka w powietrzu. Wstał, podszedł do łóżeczka i włożył tam dziecko. Następnie podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. - Podziwiam cie za to, ze ze mna jestes. Nie wiem jaka wytrzymałaby ze mna. - Zasmial sie cicho. 
- Taka ktora cie kocha...- Uslyszlam tylko cichu chichot chłopaka i wtedy moje usta utonęły w jego...

____________

Witam was serdecznie! Wielki powrót ! W czasie mojej nieobecności wiele rzeczy sie w moim prywatnym życiu wydarzyło...poznałam bardzo ważna dla mnie osobe i wogole hah :D czesc z was pewnie wie o co chodzi! Miałam teraz kilkudniowa przerwę związana z testami gimnazjalnymi wiec tak mnie natchnęło Haha a jutro wyjezdzam z klasa na wycieczkę i myśle, ze tam cos napisze! Chciałam was poinformować ze od teraz rozdziały beda pojawiały sie cześciej. Mam nadzieje ze wytrzymacie jeszcze troche ze mna! Do zobaczenia! 

Powrót!

Witajcie kochani! Bardzo bardzo dawno mnie tu nie było ale planuje powrot! Myśle ze na dniach pojawi sie nowy rozdział. Bądźcie dalej ze mna ;** pozdrawiam 

czwartek, 20 listopada 2014

Zawieszam!

Zawieszam bloga z powodów osobistych na czas nieokreślony!

sobota, 25 października 2014

Rozdział 58: " Ja w każdej wolnej chwili będe do was przyjeżdzać. "

- Zabieram cię gdzieś.  - Powiedział.  Słyszałam trzask drzwi. Chłopcy wrócili. 
- Okey. - Zeszliśmy na dół. 
- Chłopcy. Zostańcie z Liasiem. - Powiedział Niall i wyszliśmy. Wsiadłam z Horanem do auta i pojechaliśmy. Nie wiedziałam gdzie jedziemy po 40 minutach, Nialler zatrzymał samochód. 
- Jesteśmy na miejscu. - Powiedział wysiadając. Rownież wysiadlam z auta. Horan podszedł do pogażnika i wyciągnął z niego koszyk. 
- Co to? - Wskazałam palcem na koszyk. 
- Zaraz zobaczysz. - Chłopak zaprowadził mnie na łąkę. Rozłożył koc, świeczki, jedzenie. Leżeliśmy na kocu wtuleni w siebie wpatrując się w gwiazdy. Nialler co chwile chrupał krakersy. 
- Co wcinasz? - Zapytałam uśmiechając się. Niall obrócił się na bok i podparł głowę ręką. 
- Krakersy. - Haha nie moge. On jadł krakersy zwierzątka. Małym krakersowym słonikiem zaczął mi chodzić po brzuchu ja zaczęłam się śmiać. Mój kochany Nialler. Pocałował mnie. Wstał i podał mi rękę. 
- Co robisz? - Zapytałam podając mu niepewnie dłoń. Irlandczyk mocno mnie przytulił i namiętnie pocałował. Wtedy ni z tąd ni z owąd zaczął padać deszcz. Staliśmy na polanie całując się w deszczu. To było takie magiczne. 
- Kocham cię. - Szepnął. 
- Ja ciebie też. Będe tęsknić. 
- Ja w każdej wolnej chwili będe do was przyjeżdzać. - Uśmiechnął się pociesznie. Tą chwilę przerwał nam dzwoniący telefon. Był to Harry, odebrałam. 
- Roxana! Przyjeżdżajcie szybko! - Słyszałam przerażenie w jego głosie. 
- Co się stało?! - Odsunęłam się od Nialla a ten spojrzał na mnie z zaciekawieniem. 
- Liam ma wysoką temperaturę i cały czas płacze. Louis i Liam go uspokajają ale to nic nie daje. 
- Dobrze. Zaraz będziemy. - Rozłączyłam się. 
- Co się stało? - Zapytał z zaciekawieniem Nialler. 
- Liaś ma wysoką gorączkę. Musimy wracać. - Chłopak jak na komendę pozbierał wszystkie rzeczy i biegiem udaliśmy się do auta. Irlandczyk odpalił silnik i po 45 minutach byliśmy w domu. Nie czekając na Nialla wpadłam do domu i pierwsze co usłyszałam do płacz dziecka. Pobiegłam do pokoju. Wszyscy tam siedzieli w ciszy a Liam nosił dziecko uspokajając je. Odrazu przejęłam dziecko od Payna i zaczęłam je uspokajać. 
- On już tak od godziny płacze. - Zaczął Zayn. Wtedy do pokoju wszedł zaniepokojony Niall. 
- Co tu sie dzieje? - Zapytał i wziął ode mnie dziecko. 
- Może trzeba z nim do lekarza pojechać? - Powiedział Louis. 
- Może mu przejdzie. - Odpowiedziałam z nadzieją. - Idźcie się położyć. Jutro wyjeżdżacie. 
- Nie. - Odpowiedzieli jednocześnie. 
- Zadzwonię po lekarza. - Poderwał się Liam. 
- Chodź tu do mnie mały. - Uśmiechał się Harry i wziął od Nialla dziecko. Chłopczyk odrazu wtulił się w Harolda, ale nie przestawał płakać. Coś tu jest nie tak...

------

Po dłuższej przerwie kolejny rozdział! Mam nadzieje ze wam sie podoba. Komentujcie! 


sobota, 18 października 2014

Rozdział 57: "Bo co? Uderzysz mnie?"

- Co ty robisz?! - Blondyn wpadł do pokoju. Wyrwał mi walizkę. 
- Wyjeżdżam. - Mówiłam z płaczem. 
- Nigdzie nie jedziesz! - Dalej miał podniesiony głos. 
- Bo co? Uderzysz mnie? - Dalej płakałam. 
- Dobrze wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił. - Jego głos zmienił się na spokojny i delikatny. 
- Już sama nie wiem. - Odeszłam od chłopaka i usiadłam bezsilnie na łożku. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Irlandczyk podszedł i przykucnął przy mnie. 
- Kochanie. Nie płacz. Przepraszam. -  Pociarał ręką o moją rękę. - Nie chciałem. Przepraszam. 
- Uważasz dalej, że jestem na tyle pusta aby sprzedawać swoje ciało na okładki gazet?! - Spojrzałam na niego. Jego oczy wyrażały smutek. 
- Nie. Kocham cię. - Przytulił mnie. Chętnie Wtuliłam się w jego ciało. - Ja poprostu chcę aby nasze dziecko miało chociaż w połowie normalną rodzinę. Aby miało matkę. 
- Ma. Ojca też. 
- Roxy dobrze wiesz jak jest. Ja jestem piosenkarzem ciągle trasy koncertowe. Nie będe mieć dużego udziału, znaczenia w jego życiu. 
- Nawet tak nie mów. 
- Mowię prawdę. Nigdy nie będzie normalnie. Zawsze ominę jakiś ważny moment w jego życiu. A ty masz być z nim zawsze. Obiecaj mi to.
- Obiecuje. 
- Roxy. Oczywiście nie będe ci zabraniał robienia tego co lubisz ale błagam cie. Narazie zajmijmy się Liasiem. On jutro wychodzi ze szpitala i bedzie nas potrzebował. 
- Dobrze. - Kolejny raz Wtuliłam się w chłopaka. - A tak wogóle to dlaczego nie jesteś w studiu? Przecież jest 13. 
- Długo cię nie było. Martwiłem się. Chciałem być w domu jak wrócisz. 
- Nie bedziesz miał przez to kłopotów? 
- Nie. Mój menager już wie dlaczego zostałem w domu. - Uśmiechnął się
- To dobrze. - Odwzajemniłam uśmiech. 
- A teraz już nie płacz. - Chłopak otarł łze spływającą po moim policzku. Uśmiechnął się pociesznie i pociągnął mnie za rękę na dół. - A teraz obejrzymy jakiś film. - Usiedliśmy na kanapie. Oczywiście Niall musiał włączyć jakiś przerażający horror. Co chwilę wtulałam się w ciało Blondyna. Było jak dawniej. Było cudownie...


**** następnego dnia ****

- Musimy już jechać! - Krzczał Blondyn. 
- Już schodzę! - Poprawiałam makijaż schodząc po schodach. 
- Gotowa?
- Tak. - Chłopak złapał mnie za rękę i razem udaliśmy się do samochodu. Nialla znowu ominie dzień w studiu. Chłopcy siedzą już tam od 7 rano. Po 20 minutach byliśmy już w szpitalu. Poszliśmy do sali gdzie leżał nasz synek. Spokojnie weszliśmy. 
- Noo mały. Wracamy do domu. - Zaśmiał się Blondyn. 
- Ale najpierw się przebierzemy. - Wzięłam dziecko na ręce. - Niall idź do lekarza po wypis. - Oznajmiłam a chłopak momentalnie zniknął za drzwiami. - Moje kochane. Już wracamy do domku. Matko jaki ty jesteś duży. - Uśmiechałam się. Liam rownież się uśmiechał. Miał już pierwsze ząbki. Ubrałam go w to:


- Już jest wypisany. Możemy go zabrać do domu. - Do sali wszedł Nialler. Wziął ode mnie Liama i zapiął go w fotelik. Razem udaliśmy się do auta. Po 40 minutach bo takie były korki byliśmy w domu. 
- Chodź tata cię weźmie i nakarmi. - Horan wziął Liama z fotelika i wraz z gaworzącym dzieckiem poszedł po schodach na górę. Ja po zrobieniu dwóch kubków herbaty rownież poszłam na górę. Weszłam po cichutku do pokoju. Byłoby zupełnie ciemno gdyby nie mała lampka zapalona na stoliku. Niall leżał bokiem na łożku opierając głowę na ręce. W drogiej ręce trzymał butelkę i karmił Liasia. To wyglądało tak słodko. 
- On już nie powinien pić z butelki. Jest za duży. - Powiedziałam kładąc kubki na stoliczku nocnym. 
- Ale dzisiaj jest wyjątek. - Powiedział Nialler. Po nakarmieniu dziecka wziął i chodząc po pokoi klepał je po pleckach. 
- Wzorowy ojciec. - Zaśmiałam się. 
- No a jak. - Oboje Zaczęliśmy się śmiać. Kiedy Liam'owi się odbiło, Horan przystąpił do akcji. Posadził dziecko na podłodze. Zapewne wczesniej wyczytał, że ośmiomiesięczne dziecko potrafi już siedzieć. Sam usiadł na przeciwko niego i biorąc pluszowe zabawki i grzechotki zabawiał malucha. 
- Oj Niall, Niall. - Wzdychnęłam. 
- No co? 
- Nic nic. - Uśmiechnęłam się. Miałam czas dla siebie. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać internet. 
- Roxy? 
- Hmm? - Odwróciłam wzrok od laptopa i spojrzałam na Niallera. 
 -Musimy porozmawiać- Wypowiedział, a z jego ust momentalnie zszedł uśmiech. 
-Niech zgadnę, chcesz mnie zostawić?
-Tak, w dodatku zdradziłem cię z Karoliną a Harry to mój ojciec- Zachichotał- Proszę cię przestań, dobrze wiesz że nie zostawię cię nigdy bo cię kocham. 
- To o co chodzi?
- Wyjeżdżam z chłopcami w trasę. 
- Kiedy?
- Jutro. 
- Słucham?! - Odłożyłam laptopa i podeszłam bliżej. Usiadłam na łożku i wpatrywałam się w chłopaka. 
- Jutro o 12 mamy samolot. - Czułam, że moje oczy przepełniają się łzami. 
- Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz?! - Podniosłam głos. 
- Nie chciałem niszczyć dnia. 
- Co nie chciałeś?! - Poderwałam się. 
- Proszę cię. Nie krzycz przy dziecku. 
- Na ile wyjeżdżasz? - Zapytałam tym razem spokojnie. Powoli usiadłam na łożku. 
-  Wyjeżdżamy w 10 miesięczną trasę. - Na 10 miesięcy?! Przecież to prawie rok. 
- Na 10 miesięcy?!
- Tak ale spokojnie. Będę do was przylatywał jak tylko znajdę czas. - Nialler wstał z dywanu, usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił...


_____________

Taaaakk! Jest i kolejny rozdział! Emocje pod sam koniec rozdziału ^^
Nieważne. Poprostu komentujcie. Narazie :*