niedziela, 12 października 2014

Rozdział 53: " Za to, że jesteś. "

- On nie bedzie potrzebował przeszczepu. - W mojej głowie narodziła się malutka niteczka nadziei. W jednej sekundzie pomyślałem, że wszystko musi być dobrze. 
- To czemu płaczesz? - Zapytałem. 
- Ze szczęścia. - Harry sie rozłączył. Wpadłem z powrotem do pokoju. Roxy juz nie spała. 
- Co się stało? - Spojrzała na mnie smutnym i płaczliwym wzrokiem. 
Nie odpowiedziałem jej tylko mocno ją przytuliłem. - Powiesz mi o co chodzi?
- Liaś nie bedzie potrzebował przeszczepu. Poprawia się. - Oderwałem się od dziewczyny. Na jej twarzy ujrzałem lekki usmiech. 
- Ja się ide ogarnąć. Zjemy coś i wracamy do szpitala.
- Oczywiście skarbie. - Cmoknąłem ją w policzek, jednak ona obróciła głowę i pocałowała mnie namiętnie w usta. Takiej mi jej brakowało. Słodkiej i kochanej. Oderwaliśmy się od siebie. Zeszłam na dół aby przygotować coś do jedzenia. 

**** oczami Roxy ****


Gdy to usłyszałam, czułam, że jeszcze wszystko może się zmienić. Nialler poszedł przygotować jedzenie, natomiast ja ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Wymalowałam się jak zwykle. Ubrałam się w to:


Włosy zaplotłam w kłosa. Zdecydowałam się na ciepłe buty chociaż nie za bardzo. Na dworze jest zimno. Niby nie pada ani nic ale temperatura jest niska. Zeszłam na dół. Stukot obcasów było słychać w całym domu. Niall zapewne rownież je usłyszał. 
- Chodź kochanie zrobiłem coś pysznego. - Weszłam do kuchni. Ujrzałam naleśniki z bitą śmietaną. Takie jak lubiałam najbardziej. 
Podeszłam i na ustach chłopaka złożyłam delikatny pocałunek. 
- A to za co? - Uśmiechnął się słodko. 
- Za to, że jesteś. - Jeszcze raz go Pocałowałam. Horan odwzajemnił każdy z pocałunków. Po chwili zabrałam się za jedzenie. Po 20 minutach zjadłam całość. 
- Smakowało? - Zapytał Blondyn. 
- Bardzo. - Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od bardzo dawna się uśmiechnęłam. 
- I to mi się podoba. Jedziemy do szpitala czy nie?
- Jedziemy. 
- Napewno?
- Napewno. - Pocałowałam go. Wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Wybiegłam z auta i nie czekając na Irlandczyka pobiegłam w stronę dobrze mi znanej sali. Sali numer 211.  
- Oo jesteś. A gdzie zgubiłaś Nialla? - Uśmiechnął się Lou. 
- Idzie. - Wskazałam palcem na postać na końcu korytarza zbliżającą się w naszą stronę. Po cichu weszłam do sali. Usiadłam na stołku i wpatrywałam się w Liasia. Był jak aniołek. Ten mały aniołek przeszedł tak wiele. Złapałam za jego malutką rączkę. Po chwili do sali wszedł Niall. Usiadł obok mnie. Puściłam rączkę maluszka, za to Niall go złapał. 


- Już będzie dobrze. - Szepnął. 
- Mam taką nadzieje. - Uśmiechnęłam się. Wyszłam po cichu z sali. Niall tam został. 
- Jedźcie do domu. Ja z Niallerem tu zostaniemy. 
- Napewno? - Spojrzał na mnie Zayn. 
- Tak. Odpocznijcie. Nie wiem czy dobrze wiem ale podobno macie jutro wywiad. 
- Tak. Prawda. - Potwierdził Liam. 
- No właśnie, więc jedźcie do domu. Jest 20. Posiedzimy tu jeszcze ze 3 godziny i może też wrócimy. Niall musi odpocząć. 
- Trzymamy cię za słowo. O 23 w domu. Narazie. - Powiedział Harold. Wtedy wszyscy wstali z krzeseł i poszli. Ja z powrotem wróciłam do sali. 
- Powiedziałam im żeby pojechali do domu. Podobno jutro macie wywiad. 
- Tak. - Szepnął Irlandczyk. 
- O której? 
- O 12. 
- Musisz się wyspać. 
- Nie mam ochoty na żaden wywiad. - Spojrzał na mnie przekrwionymi oczami. 
- Nialler ty płakałeś? - Zapytałam. 
- Daj spokój. - Odwrócił wzrok. Wzrok skierował na niemowlę leżące w inkubatorze. Przytuliłam chłopaka. 
- Niall. O 23 wracamy do domu. Odpoczniemy. Wszystko jest już pod kontrolą. - Nie wiedziałam, że to powiedziałam. 
- Kocham cię. - Pocałował mnie. 
- Ja ciebie też. - Wtuliłam się w chłopaka. 

~|~~~~~~~

Witajcie! Po długiej przerwie powracam! Byłam dzisiaj na filmie One Direction Where We Are. Było niesamowicie! Pozdrawiam moje koleżanki które zapewne to czytają: Usie i Szafę ;* było świetnie. Przesyłam wam tu kilka fotek. Do zobaczenia ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz