niedziela, 7 września 2014

Rozdział 50: " On jest chory... "

**** 3 tygodnie później ****

Mieliśmy zostać w Paryżu tylko na tydzień jednak tak nam się spodobało, że Niall postanowił tu zostać dłużej. Jednak moja mama nie mogła dłużej zostać z Liam'em więc zajmuje się nim Perrie i Karolina. Leżałam rano z Niallem na łóżku. 
- Wstajemy? - Zapytał. 
- Nie. Jeszcze nie. 
- Jest już 11. 
- Serio? - W momencie się Poderwałam na co Niebieskooki zaczął się śmiać. - Z czego się śmiejesz?
- Nie złość się. Złość piękności szkodzi. - Delikatnie mnie pocałował. Następnie wstałam i ruszyłam do łazienki po drodze zgarniając rzeczy do ubrania. Wzięłam kilkunasto minutowy prysznic. Włosy spięłam w koka. Zrobiłam lekki make-up. Ubrałam się w to:


Wyszłam z łazienki. Zaraz po mnie wszedł Niall. Sięgnęłam po swój telefon i posprawdzałam wszystkie konta. Facebook, Twitter. Nawet na Instagrama wrzuciłam nowe zdjęcia. Wredy na moim Facebook'u przyszło powadomienie. Pewna osoba napisała do mnie na czacie. Była to moja dawna najlepsza przyjaciółką Agata. 
- Hej. Tęsknię. - Napisała. Chwilę zastanawiałam się czy odpisać. 
- Hej. Ja też :( - Odpisałam. 
- Spotkamy się?
- Są wakacje. Ja już nie mieszkam w Polace. Przyjedź do mnie do Londynu. 
- Mieszkasz w Londynie?
- Tak. Długa historia. 
- :)
- Przyjedziesz? - Zapytałam. 
- Dla ciebie zawsze :* 
- Napiszę ci SMS adres. Pa. 
- Pa. - Wylogowałam się z czatu i szybko sięgnęłam po swój telefon. Dobrze, że miałam jej numer i bez żadnych problemów napisałam do niej sms'a. W tej chwili z łazienki wyszedł mój chłopak. 
- Jaka szkoda, że dzisiaj już wracamy. - Wzdychnął. 
- Niestety. Niall?
- Hm?
- Dzisiaj przyjeżdża do mnie przyjaciółka z Poski. 
- Tak? Nie będziesz zmęczona po podróży? 
- Nie. 
- Myślałem, że dzisiejszy dzień spędzimy razem z naszym synkiem. - Usiadł zasmucony obok mnie. 
- Spędzimy. - Cmoknęłam go w policzek. Wtedy coś na zewnątrz huknęło a ja aż podskoczyłam. 
- Boisz się burzy? - Spojrzał na mnie z troską chłopak. 
- Tak. - Wyjrzałam za okno. Na zewnątrz lało jak z cebra. Pioruny co chwilę pobłyskiwały na niebie. Ja szybciutko wruliłam się w ciało Blondyna. 
- Nie bój się. Jestem tutaj. - Uspokajał mnie przejeżdżając ręką po moich plecach. 
- Wiem ale i tak się boje. 
- Oj misiu misiu. - Chłopak mocno mnie przytulił jakby wyczuwał, że tego potrzebuję, że potrzebuję jego obecności. Nasze przytulania przerwał dzwonek mojego telefonu. Wstałam z łóżka i ruszyłam do szafki gdzie się znajdował. Dzwoniła Perrie. 


Odebrałam. 
- Tak? - Powiedziałam do słuchawki. 
- Roxy. Musicie przyjechać. - Mówiła zapłakana. 
- Jak to?! Co się stało?! - Spojrzałam z przerażeniem na Nialla. Na twarzy Blondyna malował się strach i niepokój. 
- Liaś...on jest w szpitalu...
- Jak to w szpitalu?! - Krzyknęłam. Niall poderwał się z łóżka i podszedł do mnie. Czułam, że zaraz zemdleję. Moje dziecko jest w szpitalu?
- No tak...
- Co się stało?!
- Roxy...On jest chory...- Mówiła zapłakana. 
- Jak to chory?! - Czułam, że robi mi się słabo. Przekazałam telefon Irlandczykowi i poszłam spokojnie usiąść. Nie wytrzymałam i Rozpłakałam się. Horan chwilę jeszcze gadał z Perrie aż w końcu odłożył telefon. Wyciągnął walizki z szafy i w natychmiastowym tępie zaczął wrzucać rzeczy do walizki. Po 10 minutach byliśmy spakowani. Widać było, że chłopak jest przerażony. Podeszdł do mnie, mocno przytulił i Wyszeptał:
- Roxy. Wszystko będzie dobrze. 
- Nic nie będzie. - Złapałam za walizkę i szybko wyszłam z pokoju. Niall zrobił tak samo. Wymeldowaliśmy się i po 20 minutach byliśmy na lotnisku. Samolot do Londynu miał 30 minutowe opóźnienie z powodu burzy. Po 45 minutach byliśmy już na pokładzie samolotu. 
- Czemu Wszystko musi zawsze zacząć się walić? - Powiedziałam na głos. 


**** w Londynie ****

Po przyjeździe do Anglii odrazu udaliśmy się do domu. Nikogo tam nie zastaliśmy. Zostawiliśmy w holu walizki i odrazu pojechaliśmy do szpitala. Na miejscu podeszliśmy do recepcjonistki. 
- Witam. Gdzie leży maleńkie 2 miesięczne dziecko? - Zapytał Irlandczyk. 
- Sala 211. - Odpowiedziała a my w natychmiastowym tępie pobiegliśmy korytarzem do wykazanej przez nią sali. Tam byli już wszyscy. Mięli straszne miny. Karolina i Perrie płakały. Chłopcy próbowali je uspokoić. Sam Zayn się nawet popłakał a ja dalej nie wiedziałam co się stało. 

- Co się do cholery stało?! - Krzyknęłam. 
- Niall? Mogę cię na chwilę? - Zwrócił się do Nialla Hazza. 
- Tak. - Odpowiedział Blondyn. 


**** oczami Nialla ****

- Niall? Mogę cię na chwilę? - Powiedział do mnie Harry. 
- Tak. - Odpowiedziałem i kawałek Odeszliśmy od towarzystwa. Widać było, że stało się coś strasznego. 
- Mów co się stało! - Krzyknąłem. 
- Niall. Liam...on jest...
- Co Liam?! - Nie wytrzymałem i Rozpłakałem się. 
- On jest chory...
- Jak to chory?! 
- On jest chory na białaczkę. - Gdy to usłyszałem to świat mi się zawalił. Szybko podbiegłem do Roxy i poprostu mocno ją Przytuliłem. Płakała. Nie nawidziłem tego. 
- Niall? Co się stało? - Spojrzała na mnie przekrwionymi oczami. Nie mogłem jej tego powiedzieć. Nie potrafiłem. Nic się nie Odezwałem tylko powoli podeszłem do szyby i wpatrywałem się w maleństwo podłączone do rożnych kabli. Ten widok łamał mi serce. 
- Powiedz mi co się stało!! - Krzyknęła. Ale ja dalej milczałem. 
- Roxy. On jest chory. - Powiedział Lou. 
- Na co?! - Znowu podniosła głos. Ja się tylko obróciłam. Widziałem panikę w jej oczach. 
- On jest chory na białaczkę. - Dopowiedział Zayn. Roxy spojrzała tylko na mnie. Ja Odwróciłem wzrok. Wiedziałem, że nic nie mogę zrobić. 
- Nie to nie prawda. - Powiedziała z płaczem. Ten widok bardzo mnie bolał nie chciałem by cierpiała. Mocno ją Przytuliłem. 
- To nie może być prawda. - Bardzo płakała.
Chciałem ją uspokoić ale wiedziałem, że słowa w stylu "wszystko będzie dobrze" nic nie dadzą. Dziewczyna wyrwała mi się i z płaczem pobiegła w głąb korytarza. Spojrzałem tylko na resztę. Wszyscy w oczach mięli łzy. Nie zastanawiałem się. Pobiegłem z a nią. Gdy ją dogoniłem znowu ją przytuliłem. 
- Damy radę. Wygramy. Musimy. - Szepnąłem jej do ucha z płaczem w głosie. Chcę aby ten koszmar się skończył...


---------

Hej! Nie wierzę, że to już 50 rozdział! Nie wiem czy wiecie ale planuję kolo 80 rozdziałów i moze druga czesc. Jak będziecie chcieli... :) Dzisiaj trochę smutnego akcentu! Cos musi zacząć się dziać! Nieważne. Komentujcie! Pozdrawiam Szafę! <3 dzisiaj byłyśmy sobie na siatkówce Francja-Belgia na Kraków Arena. Byłyśmy za Francją i oczywiście Francja wygrała! Było 3::2. Macie tutaj fotki. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz