poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 47: " Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Nigdy się to nie zmieni. "

**** następnego dnia rano ****

Obudziłam się rano. Wzięłam Liama i nakarmiłam go. Następnie udałam się do maleńskiej hotelowej łazienki, po drodze zabrałam ze sobą rzeczy do ubrania. Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i ubrałam w to:


Wyszłam z pośpiechem z łazienki. Zaczęłam ubierać Liama.
- Musimy wyjechać skarbeczku. - Czułam, że zaraz się tam normalnie rozpłaczę. Powrzucałam rzeczy do walizki, ubrałam Liasia i zapięłam go w nosidełku. Zamknęłam drzwi pokoju na klucz i poszłam do recepcji się wymeldować. Następnie złapałam przed hotelem taksówkę. Pojechałam do mojego domu, przepraszam. Do domu chłopców. Po 30 minutach byłam na miejscu. Miałam klucze do domu, spokojnie otworzyłam drzwi. Akurat trafiłam na taki moment, że wszyscy znajdowali się w salonie. Ruszyłam z pośpiechem po schodach. Widziałam jak Niall zrywa się z kanapy i biegnie do mnie.
- Roxy! Zaczekaj!- Krzyczał.
- Nie mamy już o czym gadać. Idź do Holly. Ona cię bardziej potrzebuje. - Weszłam z hukiem do pokoju. Dałam Niallowi na ręcę Liasia a sama zaczęłam się definitywnie pakować.
- Co ty robisz?!
- A nie widać? Pakuje się. Wyjeżdżam.
- Nie możesz mi zabrać dziecka. Mam do niego prawo. Jestem jego ojcem!
- Tak? To jako dobry ojciec postanowiłeś pozwalać tej żmiji na krzywdzenie własnego dziecka?!! - Wykrzyczałam mu prosto w twarz i wróciłam do pakowania. Liam zaczął płakać, natomiast Blondyn próbował go uspokoić. Po skończeniu pakowania wyrwałam chłopakowi dziecko.
- Daj nam spokój. Spróbuj ułożyć sobie życie na nowo. - Schodziłam po schodach tukąc się walizkami.
- Ale moje życie bez was nie ma sensu. - Spojrzał mi w oczy Nialler. Tak bardzo chciałam mu wybaczyć, rzucić mu się na szyję ale nie potrafiłam.
- Jakoś będziesz musiał żyć. - Odparłam i wyszłam z domu. Złapałam taksówkę.
- Gdzie panią zawieźć?
- Na lotnisko proszę. - Byłam pewna swojej decyzji. Lecę do mamy, do Niemiec. Nie mogę już tu dłużej mieszkać. Moje życie się wali. Wali sie tak szybko a ja nic nie mogę zrobić. Dostałam wtedy sms'a od Nialla.

Od: Nialler

Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Nigdy się to nie zmieni.

Do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy. Nie wytrzymałam już dłużej, rozpłakałam się. Po 40 minutach znalazłam się na lotnisku. Kupiłam bilety na najbliższy lot do Düsseldorf.
- Jakoś sobie poradzimy. Prawda? - Mówiłam z płaczem do Liama. Nagle podszedł do mnie pewien chłopak.
- Roxy? - Spojrzał na mnie. Tak to był Dawid. Chłopak któego znałam z Polski.
- Dawid?
- Tak, co ty tu robisz?
- Wyjeżdżam do mamy do Niemiec.
- Jak to? Z dzieckiem? A co z Niallem?
- Nic. Nie ma nas. Jestem ja i Niall nie my.
- Nie płacz. - Przytulił mnie.
- Dawid, ja już nie mogę kocham go ale nie mogę z nim być.
- Nie wyjeżdżaj. Zatrzymaj się u mnie. Pomogę ci z dzieckiem. - Wskazał z uśmiechem na śpiące niemowlę.
- Ale ty masz szkołę.
- Ja studiuję. Mamy już wakacje. - Uśmiechnął się do mnie.
- Nie, nie mogę.
- Proszę cię.
- Naprawdę?
- Tak naprawdę. - Przytulił mnie. Nic się już nie odezwałam. Dawid wziął ode mnie bagaże. Jego samochodem pojechaliśmy do niego do domu. Miał wielki dom.
- Wow jaki dom.
- Eee nie jest taki duży. - Zaśmiał się. - Chodź za mną. - Weszliśmy do domu. Dawid odrazu skierował się po schodach do góry. Weszliśmy do średniej wielkości pokoju. - To jest twój pokój. Twój i dziecka. - Postawił walizki obok szafy.
- Dziękuję. - Przytuliłam go.
- Nie ma jeszcze łóżeczka ale coś się wymyśli zaśmiał się.
- Dzięki. - Położyłam Liama na łóżku.
- Jak ten królewicz ma na imię? - Zaśmiał się.
- Liam. - Połaskotałam dziecko.
- Ślicznie. Jak byś czegoś potrzebowała to mój pokój jest naprzeciwko. Czuj się jak u siebie w domu. - Obdarował mnie promiennym uśmiechem i wyszedł. Ja byłam totalnie zmęczona więc najzwyczajniej w świecie położyłam się spać...

****  kilka godzin później ****

Obudziłam się wypoczęta.  Liaś spał więc go nie budziłam. Zeszłam po cichu po schodach na dół.
- Nie skradaj się tak. - Uśmiechnął się do mnie Dawid siedzący na kanapie. Także obdarowałam go uśmiechem i usiadłam obok niego.
- Co oglądasz? - Zapytałam.
- Jakąś komedię. Oglądamy razem?
- Chętnie. - Wtuliłam się w bruneta. Przy nim czułam się luźno. Dobrze czułam się w jego towarzystwie. Po obejrzeniu filmu udałam się do kuchni po coś do picia. Nalałam sobie soku do szklanki. Wtedy ktoś objął mnie od tyłu. Był to Dawid. Gwałtownie się odwróciłam. Mój wzrok spotkał jego. Jego twarz zaczęła się powoli przybliżać. Był naprawdę blisko. W końcu nasze usta połączyły się w delikatnym pocałunku. Objął mnie w talii i dalej całował. Podniósł mnie a ja swoje nogi zaplotłam wokół jego pasa. Zaczął iść po schodach. Nie przestawaliśmy się całować. Wniósł mnie do siebie do pokoju i delikatnie posadził na łóżku. Nie przestawaliśmy się całować. Wiem do czego by doszło gdybym nie zaprotestowała.
- Dawid, nie mogę.
- Wiem, że tego chcesz.
- Nie. Przestań.
- Ze mną będzie ci lepiej. - Zaczęłam się mu wyrywać. Jednak nie miałam wystarczająco dużo siły...


_____________________________________

Kolejny rozdział taki bardzo krótki ale myślę, że wam się spodoba. No to co? Back to school? Strasznie mi się nie chce szczególnie, że teraz jestem w 1 gim :( no ale cóż jak trzeba to trzeba. Do zobaczenia! Komentujecie!

1 komentarz: