**** tydzień później ****
- O której macie ten wywiad? - Odezwałam się jedząc śniadanie.
- O 11. Za godzinę. - Odpowiedział mi Zayn.
- To może pojadę z wami?
- A kto zostanie z Liam'em? - Zapytał Niall.
- Ja chętnie zostanę. - Uśmiechnęła nie Perrie.
- Ja też mogę. - Zaśmiała się Karola.
- Dzięki wielkie. - Obdarowałam je promiennym uśmiechem.
- To jak mamy jechać to pora się zbierać. - Powiedział Liam.
- Fakt. - Wszyscy zaczęli się zbierać. Ja poszłam do pokoju aby jakoś ładnie się ubrać.
- Nie musisz się stroić. - W drzwiach pojawił się Blondyn. - We wszystkim ci ślicznie. - Delikatnie mnie pocałował.
- Zawsze tak mówisz.
- A co mam kłamać? Taka prawda. - Zaśmiał się a ja ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Zakręciłam włosy i zrobiłam mocniejszy makijaż. Ubrałam się w to:
Wyszłam z łazienki.
- Będzie ci wygodnie w tych butach? - Wskazał palcem na wysokie lity n moich nogach.
- Tak. Najwyżej będziesz mnie niósł. - Zaczęłam się śmiać.
- Z pewnością. - Zaśmiał się.
- Idziemy?
- Tak. - Wyszliśmy. Pokoju powoli kierując się na dół. Tam chłopcy już na nas czekali.
- Wow Roxy. Jakie buty. - Uśmiechał się Hazza.
- Ładnie No nie? - Zaczęliśmy się śmiać. Po 10 minutach przyjechał po nas bus i zabrał nas na wywiad.
**** oczami Nialla ****
Jechaliśmy busem na wywiad kiedy dostałem sms'a.
Od: Holly
Uważaj na tego swojego dzieciaka.
No teraz to się zdenerwowałem ale nie chciałem tego okazywać. Przecież Perrie i Karolina były z moim synkiem więc nic nie może się stać. Po chwili byliśmy już na miejscu. Dziennikarka zaprowadziła nas do pewnego pomieszczenia. Usiedliśmy i zaczął się wywiad. Po kilku pytaniach do całego zespołu dziennikarka przeszła do mnie.
- Niall jak tam w roli ojca?
- Jest dobrze. Jakoś sobie radzę. - Uśmiechałem się.
- Czy to prawda, że twój synek ma na imię Liam?
- Tak. Prawda.
- A czy Liam będzie ojcem chrzestnym? - Zaśmiała się.
- Tego jeszcze nie wiemy.
- Szykuje się ślub?
- Nie myślimy o tym...
- Czemu?
- Jesteśmy jeszcze młodzi. - Tłumaczyłem się.
- Rozumiem. Pokażesz dziecko mediom?
- Nie. Nie chcę aby moje dziecko było w jakiś sposób powiązane z tym światem. To co ja robię w żaden sposób nie będzie się odbijało na moim dziecku.
- Czyli fanki nie mają na co liczyć?
- W jakim sensie?
- Jesteś zajęty?
- Tak. Niestety. Przykro mi dziewczyny ale znalazłem już swoją księżniczkę. - Spojrzałem na Roxy która się Zarumieniła.
- Ok. Dzięki chłopcy za wywiad. Do zobaczenia.
- Dzięki. - Odpowiedzieliśmy huralnie i wyszliśmy.
- Moja księżniczka. - Pocałowałem Roxy. Po 30 minutach byliśmy w domu. Cicho otworzyłem drzwi. To co zobaczyłem przeraziło mnie.
**** oczami Roxy ****
Niall otworzył drzwi. Usłyszałam przeraźliwy płacz ale nie dziecka...
Pobiegłam do salonu i zobaczyłam płaczącą Karole.
- Co się stało? - Przytuliłam dziewczynę. Po chwili chłopcy byli już koło nas.
- Roxy...- Mówiła przez płacz.
- Tak?
- Liam...Holly...on jest w szpitalu. - Myślałam, że zawału dostanę. Momentalnie zbladłam. Widziałam jak Niall wybiega z domu. Pobiegłam za nim. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Wbiegaliśmy do budynku.
- Przepraszam. Gdzie jest takie malutkie dziecko? Zostało niedawno tu przywiezione.
- Ma na imię Liam? - Spojrzała na mnie Recepcjonistka.
- Tak.
- Sala 118. - Nic nie odpowiedzieliśmy tylko pognaliśmy do sali 118. Przed salą stała zapłakana Perrie.
- Co się do cholery stało?! - Krzyknął do blondynki Nialler. - Miałyście go pilnować! - Krzyczał.
- Holly przyszła razem z tym Martinem. Uderzyła go. - Dziewczyna wskazała palcem na maleńkie dziecko leżące na malutkim łóżeczku. Po chwili przyszedł do nas lekarz.
- Panie doktorze. Co się stało? - Pytałam przez płacz.
- Proszę się uspokoić. Nic poważnego się nie stało. Dziecko będzie mogło dzisiaj wieczorem wrócić do domu. Spokojnie. Ma niewielkie obrażenia głowy oraz klatki piersiowej. - Powiedział lekarz. Nie słuchałam go dłużej tylko weszłam do sali. Usiadłam na krześle i złapałam za maleńką rączkę mojego synka. Holly tego pożałuje. A ja muszę podjąć najważniejszą decyzję życia. Nie moge narażać dłużej Liasia. Wyszłam z sali i podeszłam do zmartwionego Horana. Chłopak chciał mnie przytulić jednak ja go odepchnęłam.
- Niall. Musimy pogadać. - Pociągnęłam Blondyna za rękę i zaprowadzilam do szpitalnego bufetu. Usiedliśmy przy stoliku.
- Więc? - Spojrzał na mnie z niepokojem.
- Niall. Musimy się rozstać. Ja nir mogę dłużej narażać Liama. Proszę, Holly ma co chciała. Poddaje się. - Po moim policzku spłynęły łzy. Chłopak patrzył na mnie zszokowany. Nie odzywał się. Wstałam i wyszłam z bufetu. Ten pobiegł za mną.
- Nie możesz tego zrobić. - Mówił przez potok łez.
- Nie chcę ale muszę. Pamiętaj. Kocham cię. - Pocałowałam go delikatnie i odeszłam. On tam został. Wzięłam Liama i wypisałam go ze szpitala. Pojechałam do domu po rzeczy i pojechałam do jakiegoś hotelu. Po dwóch godzinach siedziałam na hotelowym łóżku z Liasiem na rękach. Płakałam. Widziałam jak na mój telefon przychodzi SMS.
Od: Nialler
Skarbie. Kocham cię. Wróć do domu. Nie zabieraj mi Liasia. Kocham was.
Nie odpisywałam. Nakarmiłam Liama i położyłam do łóżeczka. Wtedy przyszedł kolejny SMS.
Od: Nialler
Nie zabieraj mi małego. Jestem jego ojcem. Kocham was.
Nie miałam siły już na nic. Niall dalej pisał.
Od: Nialler
Nie umiem bez was żyć. Proszę. Wróć do domu. Kocham cię.
Czy go kocham? Bardzo go kocham ale tego już jest za wiele. Najważniejsze jest dobro dziecka. Jeżeli zostałbym z Niallem niewiadomo co by się stało a ja nie mogę na to pozwolić...
-------
Czemu ta glupia holly musi wszystko zepsuc ?!?!?
OdpowiedzUsuń