niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 46: " Nie umiem bez was żyć. "

**** tydzień później ****

- O której macie ten wywiad? - Odezwałam się jedząc śniadanie. 
- O 11. Za godzinę. - Odpowiedział mi Zayn. 
- To może pojadę z wami? 
- A kto zostanie z Liam'em? - Zapytał Niall. 
- Ja chętnie zostanę. - Uśmiechnęła nie Perrie. 
- Ja też mogę. - Zaśmiała się Karola. 
- Dzięki wielkie. - Obdarowałam je promiennym uśmiechem. 
- To jak mamy jechać to pora się zbierać. - Powiedział Liam. 
- Fakt. - Wszyscy zaczęli się zbierać. Ja poszłam do pokoju aby jakoś ładnie się ubrać.
- Nie musisz się stroić. - W drzwiach pojawił się Blondyn. - We wszystkim ci ślicznie. - Delikatnie mnie pocałował. 
- Zawsze tak mówisz. 
- A co mam kłamać? Taka prawda. - Zaśmiał się a ja ruszyłam do łazienki.  Wzięłam prysznic. Zakręciłam włosy i zrobiłam mocniejszy makijaż. Ubrałam się w to:


Wyszłam z łazienki. 
- Będzie ci wygodnie w tych butach? - Wskazał palcem na wysokie lity n moich nogach. 
- Tak. Najwyżej będziesz mnie niósł. - Zaczęłam się śmiać. 
- Z pewnością. - Zaśmiał się. 
- Idziemy? 
- Tak. - Wyszliśmy. Pokoju powoli kierując się na dół. Tam chłopcy już na nas czekali. 
- Wow Roxy. Jakie buty. - Uśmiechał się Hazza. 
- Ładnie No nie? - Zaczęliśmy się śmiać. Po 10 minutach przyjechał po nas bus i zabrał nas na wywiad. 

**** oczami Nialla ****

Jechaliśmy busem na wywiad kiedy dostałem sms'a. 
 
Od: Holly

Uważaj na tego swojego dzieciaka. 

No teraz to się zdenerwowałem ale nie chciałem tego okazywać. Przecież Perrie i Karolina były z moim synkiem więc nic nie może się stać. Po chwili byliśmy już na miejscu. Dziennikarka zaprowadziła nas do pewnego pomieszczenia. Usiedliśmy i zaczął się wywiad. Po kilku pytaniach do całego zespołu dziennikarka przeszła do mnie. 
- Niall jak tam w roli ojca?
- Jest dobrze. Jakoś sobie radzę. - Uśmiechałem się. 
- Czy to prawda, że twój synek ma na imię Liam?
- Tak. Prawda. 
- A czy Liam będzie ojcem chrzestnym? - Zaśmiała się. 
- Tego jeszcze nie wiemy. 
- Szykuje się ślub?
- Nie myślimy o tym...
- Czemu?
- Jesteśmy jeszcze młodzi. - Tłumaczyłem się. 
- Rozumiem. Pokażesz dziecko mediom?
- Nie. Nie chcę aby moje dziecko było w jakiś sposób powiązane z tym światem. To co ja robię w żaden sposób nie będzie się odbijało na moim dziecku. 
- Czyli fanki nie mają na co liczyć?
- W jakim sensie?
- Jesteś zajęty?
- Tak. Niestety. Przykro mi dziewczyny ale znalazłem już swoją księżniczkę. - Spojrzałem na Roxy która się Zarumieniła. 
- Ok. Dzięki chłopcy za wywiad. Do zobaczenia. 
- Dzięki. - Odpowiedzieliśmy huralnie i wyszliśmy. 
- Moja księżniczka. - Pocałowałem Roxy. Po 30 minutach byliśmy w domu. Cicho otworzyłem drzwi. To co zobaczyłem przeraziło mnie. 

**** oczami Roxy ****

Niall otworzył drzwi. Usłyszałam przeraźliwy płacz ale nie dziecka...
Pobiegłam do salonu i zobaczyłam płaczącą Karole. 
- Co się stało? - Przytuliłam dziewczynę. Po chwili chłopcy byli już koło nas. 
- Roxy...- Mówiła przez płacz. 
- Tak?
- Liam...Holly...on jest w szpitalu. - Myślałam, że zawału dostanę. Momentalnie zbladłam. Widziałam jak Niall wybiega z domu. Pobiegłam za nim. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Wbiegaliśmy do budynku. 
- Przepraszam. Gdzie jest takie malutkie dziecko? Zostało niedawno tu przywiezione. 
- Ma na imię Liam? - Spojrzała na mnie Recepcjonistka. 
- Tak. 
- Sala 118. - Nic nie odpowiedzieliśmy tylko pognaliśmy do sali 118. Przed salą stała zapłakana Perrie. 
- Co się do cholery stało?! - Krzyknął do blondynki Nialler. - Miałyście go pilnować! - Krzyczał. 
- Holly przyszła razem z tym Martinem. Uderzyła go. - Dziewczyna wskazała palcem na maleńkie dziecko leżące na malutkim  łóżeczku. Po chwili przyszedł do nas lekarz. 
- Panie doktorze. Co się stało? - Pytałam przez płacz. 
- Proszę się uspokoić. Nic poważnego się nie stało. Dziecko będzie mogło dzisiaj wieczorem wrócić do domu. Spokojnie. Ma niewielkie obrażenia głowy oraz klatki piersiowej. - Powiedział lekarz. Nie słuchałam go dłużej tylko weszłam do sali. Usiadłam na krześle i złapałam za maleńką rączkę mojego synka. Holly tego pożałuje.  A ja muszę podjąć najważniejszą decyzję życia. Nie moge narażać dłużej Liasia. Wyszłam z sali i podeszłam do zmartwionego Horana. Chłopak chciał mnie przytulić jednak ja go odepchnęłam. 
- Niall. Musimy pogadać. - Pociągnęłam Blondyna za rękę i zaprowadzilam do szpitalnego bufetu. Usiedliśmy przy stoliku. 
- Więc? - Spojrzał na mnie z niepokojem. 
- Niall. Musimy się rozstać. Ja nir mogę dłużej narażać Liama. Proszę, Holly ma co chciała. Poddaje się. - Po moim policzku spłynęły łzy. Chłopak patrzył na mnie zszokowany. Nie odzywał się. Wstałam i wyszłam z bufetu. Ten pobiegł za mną. 
- Nie możesz tego zrobić. - Mówił przez potok łez. 
- Nie chcę ale muszę. Pamiętaj. Kocham cię. - Pocałowałam go delikatnie i odeszłam. On tam został. Wzięłam Liama i wypisałam go ze szpitala. Pojechałam do domu po rzeczy i pojechałam do jakiegoś hotelu. Po dwóch godzinach siedziałam na hotelowym łóżku z Liasiem na rękach. Płakałam. Widziałam jak na mój telefon przychodzi SMS. 

Od: Nialler

Skarbie. Kocham cię. Wróć do domu. Nie zabieraj mi Liasia. Kocham was. 

Nie odpisywałam. Nakarmiłam Liama i położyłam do łóżeczka. Wtedy przyszedł kolejny SMS. 

Od: Nialler 

Nie zabieraj mi małego. Jestem jego ojcem. Kocham was. 

Nie miałam siły już na nic. Niall dalej pisał. 

Od: Nialler 

Nie umiem bez was żyć. Proszę. Wróć do domu. Kocham cię. 

Czy go kocham? Bardzo go kocham ale tego już jest za wiele. Najważniejsze jest dobro dziecka. Jeżeli zostałbym z Niallem niewiadomo co by się stało a ja nie mogę na to pozwolić...

-------

Kolejny rozdział! Juz jutro początek roku szkolnego! Nie moge w to uwierzyć. Jak wakacje szybko zleciały...Do ktorej klasy idziecie? Ja do 1 gim. To do zobaczenia! Piszcie komentarze! 

1 komentarz: