- Będziecie mieli chłopca. - Uśmiechnął się facet w białym kitlu.
Spojrzałam na Niallera. Patrzył się na mnie zwycięsko.
- Koniec badania?
- Tak. - Wstałam z łóżka lekarskiego. Odebrałam kolejny druczek od lekarza i razem z Niallem wyszliśmy z gabinetu. Tam na krześle siedziała Denise.
- I jak? Wszystko w porządku? Co powiedział lekarz. - Poderwała się z krzesła na nasz widok.
- Wszysko jest w porządku. Będziemy mieli synka. - Podałam Blondynce zdjęcie USG.
- Jedźmy już do domu. Zaraz musimy wyjeżdżać na lotnisko a przecież nawet nie jesteśmy spakowani. - Przypomniał Niall. Udaliśmy się do czarnego Range Rover'a i po niedługim czasie byliśmy już w domu. Odrazu ruszyliśmy po schodach w stronę pokoju mojego Irlandczyka. Sprawnie się spakowaliśmy. Była godzina 13:45. Mamy jeszcze 15 minut do wyjazdu. Usiadłam zrezygnowana na łóżku.
- Coś się stało? - Zapytał Niall który przerwał swoje ekscytujące zajęcie czyli bawienie się telefonem.
- Nie nic...
- No powiedz. - Niall z pozycji leżącej usiadł.
- Jestem zmęczona ogólnie. Cały czas jakieś podróże. - Spojrzałam na Niebieskookiego.
- Przepraszam. To moja wina. Ciągle ciągam cię po rożnych miejscach...
- Nie Niall. To nie twoja wina. - Przerwałam chłopakowi. - Dzisiaj będziemy w Niemczech. Mamy środę. Kiedy wyjeżdżajcie w trasę?
- W niedziele.
- Noto dzisiaj tam przylecimy a w piątek wrócimy do Londynu. Będziemy mieć całą sobotę dla siebie.
- Okey. - Przytulił mnie.
- A teraz zbierajta się. Jedziemy na lotnisko. - Pociągnęłam chłopaka za rękę. Po woli zeszliśmy z bagażami po schodach. Tam stała już mama Nialla, Denise i uśmiechnięty Greg.
- Noto czas się pożegnać. - Zobaczyłam, że po policzku Maury spłynęła łza.
- Mamo. Ty płaczesz? Nie płacz. - Nialler rzucił jej się na szyje.
- Za niedługo tu wrócimy. - Obiecałam. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Razem z Gregiem udaliśmy się do auta. Brat mojego Irlandczyka miał nas odwieźć do Dublina. Po 10 minutach byliśmy już w drodze na lotnisko. Głuchą ciszę przerwał Greg.
- To jak? Będę wujkiem? - Uśmiechnął się.
- Na to wygląda dopowiedział Blondyn łapiąc mnie z rękę.
- Będę miał bratanka czy bratanicę?
- Bratanka. - Rozpromieniłam się.
- To jak ten książę będzie miał na imię?
- Myśleliśmy nad imieniem Liam ale do końca nie wiemy. - Uprzedził mnie Niall. - Może ty masz jakieś propozycje imion?
- Hmm konkretnie to nie wiem. Nie myśleliście żeby nadać dziecku polskie imię? Ty Roxana chyba jesteś z Polski tak?
- Tak. Jakoś nie za bardzo myśleliśmy o opcji polskiego imienia ale jak tak to bardzo mi się podoba imię Damian.
- No widzisz. Też bardzo ładne. - Uśmiechał się Greg.
- A ty Niall jak byś chciał?
- Bardzo mi się podoba imię Liam.
- Tylko tyle? - Zdziwił się Greg.
- Tak. Zawsze chciałem synka który będzie miał tak na imię. - Uśmiechał się Nialler pokazując swój aparat na ząbkach.
- A dziewczynkę? - Tym razem to ja zadałam pytanie.
- Lucy albo Perrie. Julia też mi się podoba.
- Greg. A twoje dziecko jak będzie miało na imię? - Zwróciłam się do bruneta za kierownicą.
- Moje? Theo.
- Ooo jak słodko. - Rozpromienił się Blondyn.
- Dobra. Skończymy temat dzieci. - Uśmiechnęłam się. Reszta drogi minęła nam bardzo miło. Przegadaliśmy całą drogę. W większości to Greg opowiadał o czasach kiedy Nialler był mały. Zabawnie miał te historie. Gdy dotarliśmy na lotnisko oczywiście pożegnaliśmy się z Gregiem i pognaliśmy do terminalu. Odczekaliśmy tam około godziny i dopiero przeszliśmy przez bramki. Po 20 minutach byliśmy już na pokładzie odrzutowca.
**** w Niemczech ****
Po wyjściu z samolotu ujrzałam piękny Düsseldorf. Moi rodzice naprawdę mają gust i wiedzieli gdzie należy się przeprowadzić. Razem z Niallerem i walizkami ruszyłam do terminalu. Zobaczyłam tam moją rodzicielkę. Kobieta podbiegła do nas i mocno mnie przytuliła.
- Cześć mamo. Tęskniłam. - Nie chciałam jej puścić. Poczułam, że po moim policzku spływa łza.
- Nie płacz skarbie. Ja też Tęskniłam. - Oderwalam się od mamy. Ta przytuliła mojego chłopaka. - Chodźcie do samochodu. - Wzięła ode mnie jedną torbę i udaliśmy się do samochodu. Droga minęła nam w całkowitej ciszy. Po przyjedźcie do domu mama zaprowadziła nas do pokoju w którym mieliśmy spędzić 2 dni.
- Jak będziecie czegoś potrzebować to ja jestem na dole. - Uśmiechnęła się przyjaźnie po czym zamknęła drzwi.
- Ładnie tu jest. - Uśmiechnął się Horan i powoli przybliżał się do mnie.
- Potwierdzam. - Niall był coraz bliżej.
- Wiesz co? - Był bardzo blisko.
- Hm? - Był jeszcze bliżej.
- Kocham cię. - Delikatnie pocałował mnie w usta. Ja oddałam pocałunek.
- Ja cię też. - Tym razem to ja go Pocałowałam. - To idziemy jej powiedzieć? - Gwałtownie się odsunęłam.
- Uważasz, że toodpowiedni moment? - Spojrzał na mnie pytająco.
- Tak. - Pociągnęłam chłopaka za rękę. - Maaamooo! - Wołałam schodząc.
- Jestem w kuchni! - Razem z Niallerem udałam się do kuchni.
- Coś się stało? - Zapytała rodzicielka.
- Tak...to znaczy nie...- Poprawiłam się.
- To znaczy?
- Nic się nie stało ale mamy ci coś do przekazania. - Mina mamy zrobiła się poważna.
- Mówcie prosto z mostu.
- Będzie pani babcią. - Wypalił Irlandczyk. Widziałam jak mama powoli siada na krześle. Była przerażona, widziałam to w jej oczach.
- Jak wy sobie to teraz wyobrażacie?-Powiedziała całkiem spokojnie.
- Nie zostawię jej. Będziemy razem. - Niall objął mnie ramieniem.
- Przecież ty masz karierę a ty masz dopiero 18 lat.
- Mamo. Wszystko będzie dobrze. My się kochamy. - Wtuliłam się w rodzicielkę
- Muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć. Idźcie do siebie. - W ciszy udaliśmy się na górę. Po wejściu do pokoju powoli usiadłam na łóżku, Niall zrobił to samo.
- Jak myślisz. Co ona zrobi? - Zwróciłam się do Nialla nie patrząc na niego.
- Nie wiem. Ale wiem, że cię nie zostawię...
$££$££$££$
Rozdział boski czekam na nn! ;*
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji...
Zapraszam cię na mojego bloga :)
http://niallhoran-megan.blogspot.com/
chętnie wpadnę :*
Usuń