piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 32: " Gdzie mi uciekasz? Nie uciekaj mi. "

- Wiem. - Uśmiechnęłam się blado. 
- Chodźmy na spacer. - Zaproponował. 
- Fajny pomysł. Tylko się przebiorę. Tu jest zimniej niż w Irlandii. - Poszłam do łazienki i ubrałam się w to:


- Możemy iść. - Zagadałam wychodząc z łazienki. Za rękę zeszliśmy po schodach. - Mamo, idziemy na spacer! - Krzyknęłam na odchodne. Szliśmy prosto wzdłuż ulicy. W końcu doszliśmy do małego rynku po którym spacerowaliśmy za rękę bez celu. 
- Cieszysz się? - Zagadałam do chłopaka. Słabo widziałam jego twarz. Było ciemno a latarnie nie dawały odpowiednio duzo światła n
- Z czego? 
- Z życia ogólnie. 
- Tak. Mam wspaniałą dziewczynę. Będę miał dziecko. Mam super przyjaciół, rodzinę. Czego chcieć więcej? - Uśmiechnął się do mnie. - Jak wyjadę w trasę w niedziele to Perrie zostanie z tobą do czasu kiedy nie przyjedziesz do mnie. 
- Po co?
- Będzie cię pilnować. - Wyszczerzył się. - Zresztą, sama chciała. 
- Chodźmy tam! - Wskazałam palcem na małą kawiarenkę. Kupiłam tam sobie ice-tea a Niall kawę mrożoną. Spacerowaliśmy wzdłuż rzeki. Nialler prawie do niej wpadł razem z tą jego kawą. 
- Haha dobrze ci tak. - Wystawiłam mu język. 
- Dobrze mi tak? A co ty na to powiesz? - Niebieskooki postawił kawę na chodniku, wziął mnie na ręce i chciał wrzucić do rzeki. Po wielu krzykach mnie puścił. Ja chciałam odbiec ale ten szybko złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Gdzie mi uciekasz? Nie uciekaj mi. - Pocałował mnie. 
- Wracajmy już. Jutro będzie ciężki dzień. - Uśmiechnęłam się szyderczo. 
- Dlaczego?
- Zamierzam przeciągnąć cię po wszystkich sklepach w  Düsseldorf'ie. - Chłopak doznał szoku. Ja tylko go Pocałowałam delikatnie na co wyraźne humor mu się polepszył. - Żartuje. Jutro robimy sobię lazy day (leniwy dzień). 
- No mam nadzieję. Spędzimy cały dzień przed telewizorem. 
- No pewnie. - Szliśmy w stronę domu. W końcu doszliśmy do białego domu z czerwonym dachem. Weszliśmy cichutko, ściągnęliśmy buty w przedpokoju i udaliśmy się do siebie. Mama najwyraźniej już spała bo nikogo w kuchni ani w salonie nie było. Napewno jest zmęczona całym dniem. Jeszcze ta informacja. Za dużo jak na jeden dzień. Po wejściu do pokoju odrazu bez słowa poszłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i przebrałam się w piżamkę. Po mnie do łazienki wszedł Niall. Ja wtedy zadzwoniłam do Karoliny. 
- Oo Roxy. W końcu dzwonisz. Jak tam?
- U nas dobrze. Jesteśmy teraz u mojej mamy w Niemczech. A co u was?
- U nas jak zwykle kupa śmiechu. Z nimi nie może być nudno. Kiedy wracacie do nas?
- Po jutrze mamy lot do Londynu. 
- Oo już się nie mogę doczekać. Tylko niestety w niedziele chłopcy wyjeżdżają. Roxy nie gniewaj się Le ja jadę z nimi. 
- Nie gniewam się. Ja zostaje przez miesiąc w Londynie a później do was dołączę. 
- Super. Ale będziesz sama w Anglii siedzieć?
- Nie. Perrie zostaje ze mną. - Wtedy z łazienki wyszedł Blondyn. - Dobra Kara, muszę kończyć. Pogadamy jak wrócę. Pa. 
- Pa. - Rozłączyłam się. Nialler położył się na łóżku i poklepał miejsce obok niego. Ja bez wahania je zajęłam. Przykryłam się kołdrą. 
- Dobranoc skarbie. - Przytulił mnie Niall. 
- Dobranoc Nialler. Dobranoc. - Zasnęłam w jego objęciach. 


**** rano ****

Otworzyłam oczy ale po chwili znowu je zamknęłam. 
- Kochanie. Widzę, że nie śpisz. Wstawaj. - Odezwał się znajomy głos. 
- Horan. Daj mi spokój. - Naciągnęłam kołdrę na głowę. 
- Wstawaj. Dzisiaj nasz lazy day. 
- No właśnie. Leniwy dzień a mi się nie chce wstawać. - Marudziłam. 
- Dobra. Ja ide się ubrać ale jak wrócę to wstajesz. 
- Może. - Chłopak zniknął za drzwiami łazienki. Miałam chwilkę jeszcze na sen. Zamknęłam oczy ale nie zdążyłam nawet zasnąć po ktoś zerwał ze mnie kołdrę. 
- Wstawaj! - Wydarł się, że aż prawie ogłuchłam. 
- Okey. - Odpowiedziałam i ruszyłam do łazienki. Ogarnęłam się i ubrałam się w to:

Wyszłam z łazienki. 
- To od czego zaczynamy nasz leniwy dzień? Naleśniki? - Zaproponował Horan. 
- Tak. - Zeszliśmy razem na dół. Mama siedziała na kanapie w salonie. 
- Hej. Już nie śpicie? - Zapytała zdziwiona patrząc na nas. 
- Nie. Dzisiaj mamy leniwy dzień. -Uśmiechnęłam się. - Cały dzień przed telewizorem. - Oznajmiłam. 
- Zrobić wam śniadanie?
- Nie. My sobie sami poradzimy. - Uśmiechał się Irlandczyk. Weszliśmy do kuchni i zaczęliśmy robić naleśniki. Po 15 minutach na stole leżała sterta naleśnikow. 
- Maaamooo!! Zrobiliśmy naleśniki! - Krzyczałam. Po chwili w kuchni pojawiła się moja rodzicielka. Zaczęliśmy wszyscy razem jeść. 
- Jak tam wam się mieszka razem? - Zapytała w końcu moja mama. Cóż, kiedyś w końcu musiała. 
- Bardzo się cieszymy, że mieszkamy razem. - Odpowiedział Horan. 
- W sumie to mieszkamy w 10 osób. - Uśmiechnęłam się do rodzicielki. 
- Wow to sporo was tam jest. To skoro jest was tam tak dużo to kto zmywa naczynia?
- Zmywarka. - Wypalił Niall ma co zaczęliśmy się śmiać. Jak on coś powie. Po zjedzeniu naleśnikow udałam się wraz z moim chłopakiem przed telewizor. 
- Ja idę coś załatwić! Będę za kilka godzin. Bawcie się dobrze! Pa! - Krzyknęła na odchode mama i zanim ja zdołałam jej odpowiedzieć. Już jej w domu nie było. 
- Zostaliśmy sami. - Poruszał brwiami Blondyn. 
- Tak. - Odparłam wgapiając się tępo w telewizor. 
- Zupełnie sami. - Niall zaczął mnie delikatnie całować po szyi. 
- Niall. - Upomniałam chłopaka ale ten nie przestawał. - Nialler. - Postanowiłam upomnieć go po raz drugi ale to teź poszło na marne. - Horan ja tu zaraz oszaleje. Możesz przestać?! - Podniosłam głos. 
- Napewno? - Niall zaprzestał całowania mnie i spojrzał mi w oczy. 
- Napewno. - Pocałowałam go aby nie wyjść na jędze. Wróciliśmy to oglądania. Położyłam się na kanapie kładąc głowę na kolanach Niebieskookiego. 
- Niall?
- Hmm? - Chłopak dał znak, że mnie słucha. 
- Trudno mi będzie się z tobą rozstać. - Obróciłam głowę tak, że widziałam Niallera od dołu. 
- To tylko miesiąc. - Pocałował mnie. - A po za tym. Nie zostajesz sama. Napewno z Perrie będziesz się świetnie bawić. 
- W to nie watpię. - Zaśmiałam się cicho. 
- Ej tylko mi żadnego faceta nie wyrywaj. - Blondyn pogroził zabawnie palcem. 
- No coś ty. Z takim brzuchem to nikt nie będzie mnie chciał. - Położyłam rękę na wystającym troszkę brzuchu. 
- A dla mnie jesteś najpiękniejsza. - Chłopak pocałował mnie delikatnie w nos. Wróciliśmy do oglądania bezsensownego programu. Po kilkudziesięciu minutach wpatrywania się w jakieś dziecinne kreskówki postanowiliśmy oglądnąć film. Jak zawsze Niall wybrał horror a ja jak zawsze wtulałam się w niego przy każdej scenie. Po skończonym filmie znowu powróciliśmy do oglądania bezsensownych kreskówek. Nawet się nie obejrzeliśmy a już była 19. 
- Niall. Trzeba się iść spakować. Jutro nie będzie czasu. 
- Nie chce mi się. - Protestował Blondyn. 
- A o której jutro mamy samolot?
- 8 rano. 
- O matko. Czemu ty to zawsze rezerwujesz tak wcześnie?
- Żeby mieć z tobą cały jutrzejszy dzień. 
- Ale będziemy mieli jeszcze sobotę. 
- Niestety nie. Wyjeżdżamy w sobotę o 11 
- Co?! - Gwałtownie się podniosłam. 
- Spokojnie. Nie denerwuj się. - Chłopak próbował mnie uspokoić. 
- Jak mam być spokojna skoro mam cię zostawić?! - Bez wahania Wtuliłam się w chłopaka. 
- Skarbie. Jutro spędzimy wspaniały dzień. A ten kolejny miesiąc minie tak szybko, że nawet się nie obejrzysz a już będę przy tobie. 
- Nie chcę cię zostawiać. - Po moim policzku spłynęła łza. 
- Ja też nie chcę. Strasznie tego nie chcę ale muszę...

___________________

- Za 5 minut będziemy podchodzić do lądowania. - Usłyszałam komunikat dobiegający z głośników. Przez małe okienko widziałam już Londyn. Nie padało ale też słońce nie świeciło. Po wylądowaniu zamówiliśmy taksówkę która miała nas zawieźć do domu. Po krótkim oczekiwaniu na taksówkę byliśmy już w drodzę do domu. Ja dalej nie mogłam uwierzyć, że już jutro będę musiała go pożegnać. Do tej pory spędzałam z nim każdą chwilę. Nie wyobrażam sobie poranka bez niego, śniadania bez niego. Dnia spędzonego bez niego i zasypiania wieczorem bez niego. To co kiedyś wydawało mi się nierealne teraz jest na porządku dziennym i nie wiem jak kiedyś mogłam żyć bez jego osoby. Potrzebuję go, potrzebuję go bardziej niż kiedykolwiek. 

€&€&&@&€

Przepraszam, że taki krótki ale ostatnio kompletnie nie mam weny. Nie wiem co pisać. Pozatym jest bardzo mało komentarzy na blogu. Nie dodam kolejnego rozdziału jeżeli pod tym nie będzie przynajmniej 4 komentarzy. Komentarze mi naprawdę pomagają bo wtedy wiem, że ktoś czyta te moje wypociny. Dobra narka!

4 komentarze: