Moje życie bardzo się zmieniło. Z Roxy jest już bardzo dobrze. Lekarz tydzień temu postanowił ją wybudzić. Wszystko i z moją księżniczką i z moim księciem jest w porządku. Matko, jak ja się cieszę. Kupiłem mojej kochanej sok pomarańczowy w sklepie i właśnie do niej idę. Chłopcy odwołali trasę koncertową i przenieśli na następny rok. Wszyscy są już w Londynie. Wszedłem po cichu do sali. Roxy akurat spała. Nie chciałem jej budzić. Spokojnie postawiłem sok na szafce obok łóżka a sam usiadłem na krześle. Jutro mój skarbek wychodzi ze szpitala. Nie może się przemęczać ale pojutrze lecimy do Irlandii gdzie spędzimy najbliższe dwa miesiące. Tam spokojnie sobie odpoczniemy. Jest jeszcze możliwość, że nasze dziecko urodzi się właśnie w Irlandii. W moim pokoju w Mullingar postawimy śliczne łóżeczko dla naszego małego księcia. Jednak na stałe będziemy mieszkać w Londynie. Narazie to wszystko to są tylko plany. Starałem się być jak najciszej jednak Roxy się obudziła.
- Hej misiu. - Zwróciłem się do niej słodko.
- Cześć kochanie. - Uśmiechnęła się lekko.
- Już jutro wracasz do domu. - Pocałowałem ją w usta.
- W końcu. Niall?
- Tak?
- Myślałeś i naszym wyjeździe do Irlandii?
- Tak.
- I jak to sobie wyobrażasz? Ja chętnie bym tam pojechała. Odpoczęła.
- Jutro wychodzisz ze szpitala więc cię nie będę męczyć, ale po jutrze możemy tam pojechać. Zarezerwuje jakiś samolot i polecimy.
- A co z dzieckiem?
- Teź nad tym myślałem i zadzwoniłem już do Grega. On do mojego pokoju w Mullingar wstawi łóżeczko i najpotrzebniejsze rzeczy dla dziecka kupi.
- Ooo jaki on jest kochany.
- A ty myślałaś o tym? Dziecko ma się urodzić w Irlandii czy w Anglii?
- Dokładnie nie wiem ale jak już tam pojedziemy to możemy zostać na dłużej. I mogę urodzić w Irlandii. Będę mieć wtedy dwóch uroczych Irlandczyków.
- Zgadzam się. - Usmiechnąłem się i pocałowałem dziewczynę. W policzek. - Jak narazie mam dla ciebie przepyszny sok. - Nalałem dziewczynie napoju do szklanki.
- Dziękuje. Jesteś taki kochany. - Pocałowała mnie. Dla takich momentów się żyje...
**** następnego dnia ****
**** z perspektywy Roxy ***
Już dzisiaj jest ten dzień. To dzisiaj po 2 miesiącach spędzonych w szpitalu wracam do domu. Niall jest taki opiekuńczy w stosunku do mnie. Lepszego chłopaka nie mogłam sobie wymarzyć.
- Witaj misiaczku. - Niebieskooki wszedł do pomieszczenia.
- Hej. - Wstałam z łóżka, podeszłam do niego i namiętnie Pocałowałam.
- Ulala. Cóż to za zmiana. - Ręce położył mi w talii.
- Stęskniłam się. - Mocno Wtuliłam się w chłopaka.
- Jedziemy do domu? - Zapytał optymistycznie Nialler.
- Jedziemy. - Horan wziął do ręki torbę a drugą złapał mnie za rękę i wyszliśmy ze szpitala. Wsiadłam do samochodu a Niall najpierw włożył torbę do bagażnika a później sam usiadł na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i ruszyliśmy. Po 10 minutach byliśmy w domu. Wyszłam z samochodu, Nialler wziął torbę. Weszliśmy do domu. Nikogo nie było. Powoli wchodziłam głębiej. Nagle jak się wystraszyłam. Wszyscy wyskoczyli wołając ''niespodzianka!''. Louis mocno mnie przytulił.
- Tęskniłem. - Wyszeptał.
- Ja też Lou.
- Teraz jesteś naszym słonikiem. - Zaśmiał się Zayn.
- No dzięki. - Uśmiechnęłam się.
- Sorry chłopcy ale my teraz idziemy odpoczywać. - Przerwał Niall. Pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do pokoju. W końcu mogłam usiąść na swoim łóżku. Niall usiadł obok mnie i dał mi buziaka w policzek.
- Połóż się. Napewno zmęczona jesteś. - Posłał mi delikatny uśmiech.
- Nie jestem zmęczona.
- To w takim razie pomóż mi się spakować bo jutro wyjeżdżamy.
- No dobra. - Zaczęłam wsadzać rzeczy do walizki. Spakowałam suszarkę do włosów, prostownice, lokówkę. W końcu w szafie natknęłam się na dziecięce ubranka które kupiłam przed wypadkiem. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Niall. Patrz jakie słodkie. - Pokazałam chłopakowi ubranka.
- Jakie malutkie. - Uśmiechnął się słodko. Wróciłam do poprzedniej czynności czyli do pakowania. Po skończonym pakowaniu postawiliśmy walizki obok szafy i udaliśmy się po schodach na dół, do salonu. Usiadłam obok chłopców. Zaraz, zaraz. Kogoś mi tu brakuje...
- Gdzie są Perrie, Karolina, Danielle i Eleanor? - Wymieniłam poszczególne imiona.
- Perrie i Karolina pojechały do SPA na dwa tygodnie. - Wytłumaczył Zayn.
- Danielle pojechała na jakieś zawody. Jest tancerką. Ale ona pojechała na nie już jakieś 3 miesiące temu i wraca za tydzień. - Powiedział Liam.
- No a Eleanor. Pojechała do mamy.- Uzupełnił Lou.
- Czyli zostałaś sama z nami. - Harry poruszał zabawnie brwiami. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- To co? Jak stare dobre małżeństwo oglądamy film? - Uśmiechnął się Zayn.
- Taak!- Krzyknęliśmy jednocześnie. Zayn wyruszył w poszukiwaniu jakiegoś dobrego filmu. Zapewne horroru.
- Chłopcy? Możemy chociaż raz w życiu nie oglądać horroru?
- Niestety twoja propozycja została odrzucona. - Zaśmiał się Lou.
- Bardzo śmieszne. - Zrobiłam groźną minę.
- Czego się boisz? Przecież twój obrońca jest z tobą. - Wypalił Harold. A Niall uśmiechnął się zwycięsko obejmując mnie ramieniem. Zaczęliśmy oglądać film. Nawet nie był taki straszny jak mi się wydawało. Po skończonym filmie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Zostałam tylko ja i Nialler. Położyłam się na kanapie, trzymając głowę na jego kolanach. Patrzyłam na niego od dołu.
- Od dołu nie jesteś taki interesujący.- Przerwałam ciszę. Chłopak spojrzał na mnie i delikatnie pocałował.
- A teraz?
- Też nie. - Uśmiechnęłam się słodko. Chłopak znowu mnie pocałował tym razem dłużej.
- A teraz?
- Hmmm...Lepiej ale to dalej nie to. - Chłopak w końcu tak namiętnie mnie pocałował, że myślałam, że się tam rozpłynę.
- Lepiej? - Spojrzał na mnie znacząco.
- Hmmm...Chyba nie. - Niebieskooki podniósł mnie. Swoje nogi oplotłam wokół jego pasa. Irlandczyk dalej mnie całował. Nie przestawał. Niósł mnie tak, całując, po schodach aż do pokoju. Usiadł na łóżku, ja siedziałam mu na kolanach. Dalej się całowaliśmy.
- Jak to jest całować słonia? - Zapytałam w chwili przerwy w pocałunkach.
- Tego nie da się opisać. - Blondyn zaczął całować mnie po szyi. Wiedziałam do czego by doszło gdybym nie przerwała.
- Niall. Dość. Nie mogę. - Wstałam z jego kolan i nerwowo poprawiłam spodnie.
- Na pewno? - Spojrzał na mnie wzrokiem szczeniaczka.
- Innym razem. - Uśmiechnęłam się pociesznie.
- Jak tam chcesz. - Niall wstał i wyszedł z pokoju. Słyszałam jedynie skrzypienie schodów, co oznaczało, że mój skarb zszedł na dół. Usiadłam na łóżku. Wszystko zepsułam. Ale ja naprawdę nie mogłam. Nie czuje się dobrze w swoim ciele. Zapewne gdybym nie była w ciąży to bym się tak nie zachowywała. Nie chcę go zranić, ale powinien zrozumieć, że ja po prostu nie mam na takie rzeczy ochoty. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju kierując się w stronę salonu. Ujrzałam Niallera, który siedział na kanapie tępo wpatrując się w kreskówki. Cicho usiadłam obok niego.
- Jesteś na mnie zły? - Zapytałam niepenie.
- Nie czemu? - Nawet nie odwrócił wzroku od tego durnego telewizora.
- Tak wyszedłeś...Teraz nie chcesz ze mną gadać... - Blondyn jak na zawołanie wyłączył telewizor i spojrzał na mnie.
- Jeśli już nic do mnie nie czujesz to po prostu mi to powiedz. - Widziałam jak jego tęczówki z koloru błękitnego przybrały szarą, smutną barwę.
- Niall. Kocham cię. Czy dla ciebie to, że nie chcę się z tobą przespać oznacza tylko jedno? Że cię nie kocham? - Chłopak nic nie odpowiedział tylko dalej wpatrywał się prosto w moje oczy. - Nialler, ja nie czuję się teraz dobrze w swoim ciele. Przepraszam, jeżeli ci to przeszkadza. - Wstałam z kanapy i już miałam wyjść z pokoju, ale Irlandczyk złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie czule całując.
- Kocham cię. - Wyszeptał mi do ucha.
- Ja ciebie też. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
**** następnego dnia na lotnisku ****
Czułam, że moje powieki robią się ciężkie.
- Śpiochu! Nie śpij. Zaraz musimy iść do odprawy. - Usłyszałam głos Nialla na co jakby oprzytomniałam.
- Nie śpię.
- Właśnie widzę. - Chłopak lekko się zaśmiał. Ruszyliśmy do odprawy. Przejście przez brami przeszło nam sprawnie. Po kilkunastu minutach już wraz z samolotem wzbijaliśmy się w powietrze. Mi się juz nie chciało spać. Za to Horan'owi się trochę przysypiało. Nie chciałam go budzić, wyglądał tak słodko. U stewardessy zamówiłam sobie sok i siedziałam tak spoglądając na chmury za oknem. Wyobrażałam sobie przyszłość. Ja kompletnie nie wiem jak to teraz będzie. Jestem w siódmym miesiącu ciąży. Do Irlandii lecimy na około dwa miesiące. Wtedy będę w dziewiątym. Nie wiem czy przed urodzeniem dziecka wrócimy do Anglii. Najprawdopodobniej dziecko urodzi się w Irlandii. Na szczęście Niall ma wielki pokój więc najpotrzebniejsze rzeczy dla dziecka tam pomieścimy. Później jak dziecko będzie miało miesiąc może dwa to wrócimy do Anglii. Chłopcy przecież też mają nagrywanie płyty. Wywiady. To wszystko zaczyna się w lipcu. Teraz jest marzec. Jak to wszystko szybko zleciało. Jeszcze tak niedawno byłam wraz ze wszystkimi na wakacjach w Bułgarii. Po wakacjach czeka mnie jeszcze rozprawa sądowa . W końcu spotkam się z tym który potrącił mnie te dwa miesiące temu na pasach. Szczerze? Ja nikogo nie podejrzewam. To mógł być każdy Anglik, obcokrajowiec. Uciekł z miejsca wypadku, dlaczego? Jestem w ciąży. Bał się kary, odpowiedzialności za taki wypadek. Naprawdę nie wiem kto to mógł być.
____________________________
Przybywam do was! Jak zwykle rozdzialik krótki ale mam nadzieję, że jak zwykle mi to wybaczycie :D Rozdział krótki ale mam nadzieje, że waszych komentarzy nie będzie mało! Mam do was prośbę. W komentarzu opiszcie mi jak trafiliście na mojego bloga i tak ze dwa przykłady co wam się w nim podoba a co nie. Zróbcie to dla mnie! Pozdrawiam :)
Trafiłam na niego bo usia mi pokazała. Podoba mi sie bo sa takie skoki emocji i jest strasznie wciagajace :)
OdpowiedzUsuńŻyrafisko *__*
UsuńZajebiaszczyy!! *.*
OdpowiedzUsuńNa twojego bloga trafilam przez przypadek. Podoba mi się w nim wszystko :D Tylko lepiej by bylo gdyby rozdzialy byly chociaz troche dluzsze xd Przepraszam za bledy, ale jestem na telefonie ;)
OdpowiedzUsuń