Otworzyłam leniwie oczy. Promyki słońca raziły mnie po oczach. Ledwo co spojrzałam na zegarek który stał na szafce. Widniała na nim godzina 7:30. Wiedziałam, że już nie zasnę. Skoro się obudziłam to wstałam, zabrałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam dłuższy prysznic. Ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i zrobiłam jasny, lekki makijaż. Włosy związałam w kucyka. Wyszłam z łazienki. Nialler jeszcze spał. Nie dziwie mu się, w końcu była dopiero 8 rano. Zeszłam cicho po schodach. Już miałam kierować się do kuchni ale znajomy głos przerwał mi tą czynność.
- Roxy. Pozwól tutaj. - O matko. Maura wypowiedziała te słowa w taki sposób, że czułam się jakbym była małą dziewczynką która coś przeskrobała. Wykonałam jej polecenie. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam Maurę, Denise oraz Greg'a siedzących na kanapie. Wszyscy wstali a ja się przywitałam.
- A gdzie Theo? - Zapytałam po przywitaniu się.
- Theo śpi w pokoju gościnnym. Tam ma łóżeczko i całą resztę. - Wytłumaczyła Denise.
- Aaa to rozumiem. Kiedy przyjechaliście?
- Jakąś godzinę temu. - Uśmiechnął się Greg.
- Niall jeszcze pewnie śpi. - Zaśmiała się Maura.
- Tak, Nialler jeszcze śpi. W końcu jest dość wcześnie.
- To czemu ty nie śpisz? - Zapytał Greg.
- Ja jak się obudzę to drugi raz nie zasnę. - Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Zaraz wracam. - Odpowiedziałam i ruszyłam po schodach w stronę mojego i Niallera pokoju. Otworzyłam drzwi. Chłopak już nie spał.
- Hej skarbie. - Przywitałam Blondyna ciepłym głosem.
- Cześć. Czemu nie śpisz?
- Obudziłam się i już nie mogłam zasnąć. - Odpowiedziałam siadając na łóżku.
- Zostawiłaś mnie. - Spojrzał na mnie z żalem Blondyn.
- Musiałam. - Cmoknęłam go w policzek. - Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką? - Niebieskooki uniósł jedną brew do góry.
- Denise i Greg przyjechali godzinę temu.
- A Theo?
- Theo też jest ale śpi. - Niall rozpromienił się.
- To ja idę się ubrać. Zrobię dzisiaj wyjątek i o 8:30 będę gotowy do życia. - Zaśmiał się chłopak czule mnie całując. Zniknął za drzwiami łazienki.Nie chciało mi się nic robić więc położyłam się na łóżku. Nawet się nie obejrzałam a Niebieskooki był już obok mnie. Razem zeszliśmy po schodach. Niall gdy zobaczył Grega i Denise wystrzelił jak z armaty. Mocno przytulił Grega i Denise. Wszyscy razem zjedliśmy śniadanie. Po śniadaniu Niall z Gregiem gdzieś znikli. Ja usiadłam razem z Denise na huśtawce ogrodowej. Była godzina 10 a i tak słońce dobrze grzało.
- Jak tam u was? - Zagadała Denise.
- Jest dobrze.
- Słyszałam, że jakiś wypadek miałaś. Coś poważnego?
- Nic nie wiem. Byłam w śpiączce. - Nie chciałam utrzymywać kontaktu wzrokowego.
- Jeśli nie chcesz gadać na ten temat. To ja to zrozumiem. - Uśmiechnęła się do mnie pociesznie.
**** oczami Nialla ****
Po skończonym śniadaniu udałem się do parku razem z Gregiem.
- Niall. Słyszałem, że Roxana miała jakiś wypadek. To prawda?
- Kto ci to powiedział?
- W internecie była masa informacji.
- Prawda.
- Co się stało? - Spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Potrącił ją samochód.
- Coś poważnego?
- Niby nic ale wiesz. Ona jest w ciąży. To jeszcze skomplikowało sprawę. Przez dwa miesiące była w śpiączce. Przeleciałem do niej aż ze Stanów. Odwołaliśmy trasę koncertową.
- Ty to ją musisz naprawdę kochać.
- Bardzo ją kocham. - Uśmiechnąłem się.
- Jakie macie plany? Ile jeszcze w Irlandii posiedzicie?
- Chcemy aby dziecko urodziło się tutaj. A później wrócimy do Londynu.
- Aaa czyli te wszystkie pierdoły trzeba tu kupić?
- Tak.
- To wybierzemy się do sklepu jutro czy coś.
- Ok. Nie ma sprawy. Dzięki.
- Nie ma za co. A teraz chodź do domu. Poznasz swojego bratanka.
- Jasne. - Wróciliśmy do domu. Roxy razem z Denise siedziały na huśtawce w ogrodzie. Zawołaliśmy je. Następnie cichutko weszliśmy do pokoju w którym spał Theo. Dziecko już nie spało.
- Ojej. Jaki ty jesteś śliczny. - Uśmiechała się Roxy biorąc dziecko na ręce.
- Ale wujek i tak jest lepszy od cioci. - Przechwyciłem od niej dziecko. Jeszcze chwilę się pozachwycaliśmy aż w końcu Denise miała nakarmić Theo więc my zostawiliśmy ich w spokoju. W ciszy razem z Roxy udaliśmy się do naszego pokoju.
- Jaki on jest słodki. - Zachwycała się dzieckiem dziewczyna. - A co jak nasze dziecko nie będzie takie słodkie?
- Będzie. Jeśli to naprawdę ja jestem ojcem to będzie. Patrz jak Theo wdał się w wujka. - Oboje się roześmialiśmy.
- Z pewnością.
**** oczami Roxy ****
Śmialiśmy się bez opamiętania.
- Jutro jadę z Denise do jakieś małej galerii. Musimy kupić ubranka dla Liama.
- To się dobrze składa bo ja z Gregiem jedziemy po łóżeczko i te inne rzeczy.
- Tylko wybierz jakieś ładne.
- Nie wierzysz w mój gust?
- Wierzę. - Roześmiałam się. W gruncie rzeczy to Niall ma naprawdę dobry gust. Dzisiaj był ubrany w to:
Naprawdę mi się taki styl podoba.
- Chodź. Zabieram cię. - Chłopak pociągnął mnie za rękę. Razem wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się chyba do parku. Doszliśmy do fontanny.
- Co to jest?
- Fontanna. - Roześmiał się chłopak.
- No to to wiem. Ale poco mnie tu przyprowadziłeś?
- Jak byłem mały to tu zawsze się bawiłem. Raz Greg wepchnął mnie do tej fontanny. Woda była lodowata. - Niebieskooki aż się wzdrygnął.
- Haha dobrze ci tak. - Nabijałam się z niego.
- Dobrze mi tak? - Chłopak wziął mnie na ręcę i trzymał tak nad tą fontanną.
- Kocham cię. - Szepłam mu do ucha.
- Nie słyszę.
- Kocham cię. - Powtórzyłam głośniej.
- Coś mówiłaś?
- Kocham cię! - Wykrzyczałam. Chłopak natychmiast mnie puścił i zaczął uciekać krzycząc:
- Ta ślicznotka mnie kocha! - Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Cały Nialler.
----------------------
Hej. Co tam u was? U mnie jakos jest. Słabo, weny brak ale myśle, że w najbliższych rozdzialach coś fajnego wymyślę. Papa 😘
Ostatnie zdania byly sweet <3
OdpowiedzUsuń