poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 30: " Ja dopiero mogę zacząć cię dekoncentrować. "

Na oczach wszystkich widziałam zdziwienie. Było ponad 200 osób. Z tłumu wyszła Maura. Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. W oczach miała łzy. Wtedy wszyscy zaczęli klaskać. 
- Nic się nie martw. Poradzimy sobie.  - Wykrztusiła przez łzy. Ja też się popłakałam. 
- Będziecie mi tu teraz płakać? - Szczerzył się Niall. Najpierw przytulił mnie a później swoją mamę. Następnie każdy podchodził do mnie i do Niallera i składał gratulacje. Było nam bardzo miło, że wszyscy to tak dobrze przyjęli.  Na weselu bawiliśmy się w najlepsze. 
- Skarbie. Jest 3 nas ranem. Jedziemy do domu? - Zapytał z troską Horan. 
- A możesz jechać? Wypiłeś coś?
- Trochę wina i kieliszek wódki. Ale przysięgam, jestem trzeźwy. - Niall położył rękę na sercu. 
- No nie wiem. 
- Naprawdę. - Pocałował mnie. Nie śmierdziało od niego alkoholem.
- No powiedzmy, że ci wierzę. - Wyszliśmy z sali weselnej kierując się do auta na parkingu. Droga minęła nam w zupełnej ciszy. Byłam wykończona tańcem. Niall na rękach zaniósł mnie z samochodu do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Gdy tylko wyszłam z łazienki, odrazu wskoczyłam pod kołdrę i w sekundzie zasnęłam. 

**** następnego dnia rano ****

Otworzyłam oczy spałam plecami do Niallera więc obróciłam się. Chłopak słodko spał. Postanowiłam tym razem go nie budzić. Wstałam z łóżka i na palcach poszłam do łazienki. Zrobiłam podstawowe czynności życiowe takie jak wzięcie prysznica, ogarnięcie fryzury i makijażu. Nie chciałam się za bardzo malować. Wole lekkie. I codzienne makijaże. Z walizki wygrzebałam kilka fajnych ciuchów. Ubrałam się w to:

Kocham tą bluzkę od Nialla. Strasznie mi się podoba. Wyszłam z łazienki. Chłopak jeszcze spał. Wyszłam z pokoju i cichutko skierowałam się na dół. Schodząc po schodach dostrzegłem mamę Nialla siedząca w pokoju ma fotelu. Zauważyła mnie. 
- Oo Roxy. Już nie śpisz. Nie skradaj się tak tylko chodź. - Machnęła na mnie ręką. 
- Dzień dobry. Myślałam, że wszyscy śpią. - Odparłam podchodząc do niej i przytulając.
- Nie...ja jestem takim rannym ptaszkiem. 
- Widać. - Uśmiechnęłam się przyjacielsko. 
- Roxana. Ja nic o tobie nie wiem. Opowiesz mi coś?
- Oczywiście. - Odpowiedziałam z uśmiechem i zaczęłam historię mojego życia. Opowiedziałam jej jak się z Niallem poznaliśmy i wogóle. Bardzo ją ta historia rozśmieszyła. Fakt, do dramatycznych nie należy. Akurat kiedy skończyłam mój monolog po schodach kroczył Niall. Był w samych bokserkach. Widząc jego klatę aż dech mi zaparło. 
- Hej skarbie. Cześć mamo. - Zwrócił się do nas a mnie pocałował. 
- Widziałaś mamo jaką ma koszulkę? - Wskazał palcem na moją bluzkę. 
- Ooo wcześniej nie zauważyłam. Faktycznie. Śliczna. - Uśmiechała się Maura. - Ja idę do siebie do pokoju. Bądźcie grzeczni. - Mama Nialla udała się po schodach na górę. 
- Jak się spało? - Niall usiadł obok mnie na kanapie. 
- Dobrze. Nialler, o której mamy samolot do Niemiec?
- O 17. Czyli stąd musimy wyjechać koło 14:30 aby na 16 być w Dublinie. 
- Oo to wcześnie. Trzeba się ze wszystkimi pożegnać. - Odpowiedziałam włączając telewizje. 
- No pasowałoby. 
- Patrz. Jakiś film. Oglądamy? 
- Jasne. - Niall objął mnie ramieniem. 
Wogóle nie potrafiłam skupić się na filmie. Cały czas kątem oka patrzyłam na klatę Horana. 
- Niall. Dekoncentrujesz mnie. 
- Ja dopiero mogę zacząć cię dekoncentrować. - Irlandczyk zaczął składać na mojej szyi delikatne pocałunki. Teraz to już wogóle nie mogłam się na niczym skupić. Śmiałam się jak głupia.
- Niall. Twoja mama jest w domu. - Odparłam przez śmiech. 
- Noto co. - Chłopak nie przestawał mnie całować. 
- Noi to, że masz przestać. - Próbowałam odepchnąć chłopaka. 
- No skarbie. - Ten dalej był jak przylepa. 
- Koniec. - Wyrwałam się z objęć Niebieskookiego. Wyszłam z pokoju. 
- Wredna jesteś wiesz?! - Krzyknął jeszcze. 
- Też cię kocham! - Krzyknęłam na odchodne. Powedrowałam po schodach na górę. Postanowiłam, że zadzwonie do mamy. Wybrałam numer rodzicielki i już po chwili można było słyszeć sygnał w telefonie. 
- Hej Roxy. Miło, że dzwonisz. - Powitała mnie ciepło. 
- Cześć mamo. Będziemy jeszcze dzisiaj u was. 
- Co?! Jak to?!
- No tak. Teraz jestem z Niallem w Irlandii u jego rodziców bo wczoraj odbył się ślub jego brata. A dzisiaj przylatujemy do was. Mamy wam coś do przekazania. To nie dostawa na telefon. 
- No dobrze. Będzie nam bardzo miło was zobaczyć. 
- Podasz adres?
- Skarbie.  Przyjadę po was na lotnisko. O której będziecie?
- Samolot mamy o 17 więc około 18:30 powinniśmy być. 
- A do jakiego miasta przylatujecie?
- Do Düsseldorf. A wy gdzie mieszkanie?
- No właśnie w Düsseldorf. 
- Oo to świetnie się składa. - W tym momencie Niall wszedł do pokoju. - No mamo. Muszę kończyć. To do zobaczenia. 
- No pa pa. 
- Pa. - Skończyłam rozmowę z rodzicielką. 
- Z kim gadałaś? - Zapytał Niall siadając na łóżku. 
- Z mamą. Przyjedzie po nas na lotnisko w Niemczech. 
- Oo to miło z jej strony. - Spojrzał na mnie. 
- Też mi się tak wydaje...- W momencie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Odruchowo oparłam się o szafkę stojącą za mną. 
- Kochanie. Wszystko Okey? - Zapytał zmartwiony chłopak łapiąc mnie za ręce. 
- Tak...to znaczy nie. Słabo mi tak jakoś. - Złapałam się ręki Blondyna. 
- Usiądź sobie. - Posadził mnie ka łóżku. - Ja lecę po wodę. Zaraz wracam. - Usłyszałam jak wybiega z pokoju. Po chwili wrócił ale była z nim rownież Denise. 
- Roxana. Dobrze się czujesz? - Zapytała Dani siadają obok mnie. Niall przykucnął przede mną wręczając mi do ręki szklankę z wodą. Powoli oddzyskiwałam świadomość. Widziałam już wszystko normalnie. 
- Tak. Jest już dobrze.
- Nie powinnaś tego bagatelizować. Musisz iść do lekarza. Zwłaszcza, że jesteś w ciąży...
- Wiem. Wybiorę się do lekarza. - Znowu zrobiło mi się słabo. Dobrze, że siedziałam bo jestem pewna, że gdybym stała to już bym leżała gdzieś na podłodze. 
- Niall. Jedziemy z nią do lekarza. - Usłyszałam głos Denise. Poczułam,
że ktoś mnie podnosi. Zapewne był to mój Irlandczyk. Zanim się obejrzałam, byłam już w samochodzie. Jakby przez mgłę słyszałam jak Deni nawiguje Nialla gdzie ma jechać. Po krótkim czasie byliśmy już pod szpitalem. Widziałam już wszystko z normalną ostrością. Nialler wziął mnie na ręce. Ja nawet nie protestowałam. Wniósł mnie do wielkiego holu, zapewne szpitalnego. Za nami szła zmartwiona Denise. 
- Przepraszam. - Blondynka zwróciła się do przechodzącego akurat lekarza. 
- Tak?
- Jej zrobiło się słabo. Ona jest w ciąży. - Wskazała na mnie. Nialler natomiast patrzył na lekarza błagającym wzrokiem. 
- Dobrze. Proszę z mną. - Lekarz zaprowadził nas do sali gdzie Niall położył mnie na łóżku. Lekarz poświecił mi latarką w oczy. 
- Kręci się pani w głowie?
- Nie. Teraz już nie.
- Dobrze. A coś jeszcze panią boli?
- Nie. Nic. 
- Dobrze. W którym jest pani miesiącu ciąży?
- W 3. 
- Proszę poczekać. Pójdę po ginekologa. On panią zbada. - Lekarz wyszedł zostawiając mnie samą z martwiącym się chłopakiem i Denise.
- Ja wyjdę na korytarz. - Ogłosiła Deni po czym wyszła. 
- I jak skarbie? Już lepiej? - Zapytał Niall łapiąc mnie za rękę.
- Tak. Nie potrzebnie tu przyjeżdżaliśmy. - Przwróciłam oczami. 
- Potrzebnie. - Wtedy do sali wkroczył lekarz.
- Witam. Ja jestem ginekologiem. Pozwoli pani, że przeprowadzę teraz badanie USG. Ten pan ma zostać?- Wskazał na Blondyna.
- Ja jestem jej chłopakiem. - Odezwał się Irlandczyk. 
- Dobrze. - Lekarz zaczął przeprowadzać badanie. 
- Z dzieckiem jest wszystko w porządku. Tu jest głowa a tu rączki i nóżki. - Wskazał na monitor. Odwróciłam wzrok aby zobaczyć Niallera. Oczywiście Niebieskooki uśmiechał się. - Znają państwo już płeć dziecka?
- Nie...- Odpowiedziałam. 
- A chcecie? - Lekarz spojrzał na Nialla.
- Tak. - Odpowiedzieliśmy jednocześnie. 
- Będziecie mieli...

€&€&&€&&&&€

Siemka! Rozdział zakończony w nietypowym momencie. Jak myślicie? Chłopiec czy dziewczynka? Piszcie w komentarzach. Następny rozdział dodam jak będą przynajmniej 2 komematarze. 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

KOMENTARZE MI NAPRAWDĘ POMAGAJĄ! Napisz chociaż kropkę w komentarzu. Cokolwiek!

4 komentarze: