sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 24: " Teraz każdy będzie wiedział, że mnie kochasz. "

Obudziłam się już rano. Słońce nieźle dawało po oczach. 
- Skarbie. Wstawaj. Musimy jechać. Pośpiesz się. 
- Dopiero co się obudziłam a już mnie pośpiesza. 
- Takie życie. 
- Takie życie? A to masz! - Uderzyłam chłopaka poduszką w głowę. 
- Ałaaa to boli. - Skrzywił się Irlandczyk. 
- Takie życie. - Uśmiechnęłam się triumfalnie i ruszyłam w kierunku łazienki. Wzięłam prysznic, uczesałam się. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w to:

Wyszłam z łazienki. Tam czekał na mnie już spakowany i gotowy do wyjścia Niall. Kiedy on zdąrzył mnie spakować? Byłam w łazience zaledwie 10 minut. Nie ważne. 
- Możemy jechać? - Zapytał z niadzieją w głosie. 
- Tak. Możemy. - Wyszliśmy z pokoju. Ja tylko rozglądnęłam się po pokoju sprawdzając czy wszystko zabrałam. Wzięłam swoją torbę i próbowałam zejść z nią po schodach. 
- Daj mi to. Nie możeż się przemęczać. - Niall wyrwał mi torbę a ja tylko Uśmiechnęłam się sama do siebie. On jest taki opiekuńczy. Słodko. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy. Podróż ciągnęła się w nieskończone. Cały czas mieliśmy tematy do rozmów. Co jakiś czas robiliśmy postoje. Tak minęło nam około 20h jazdy. Do Bułgarii jest bardzo daleko. To jedyny minus. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Na holu w hotelu czekali na nas wszyscy. Pierwszy podszedł do mnie Harry. Przytulił mnie. 
- Jak się czujesz? - Zapytał. 
- Jest ok. 
- Byłaś u lekarza?
- Nie jeszcze nie ale mam zamiar się wybrać. 
- To skąd wiesz, że jesteś w ciąży?
- Zrobiłam test. - W tym momencie spojrzałam na Perrie. 
- Nie męcz jej już. - Wtrącił się Niebieskooki. Złapał mnie za rękę. Zgrabnie ominęliśmy towarzystwo i udaliśmy się do swojego pokoju. Bez wahania rzuciłam się na łóżko. Nie miałam na nic siły. Niall pocałował mnie słodko, następnie położył się obok mnie. 
- Jak chciałabyś nazwać nasze dziecko? -  No nie powiem. Zdziwiło mnie to pytanie. Szczerze mówiąc to nie zastanawiałam się nad tym. 
- Dokładnie to nie wiem. Ale może chłopiec Liam. Dziewczynka Elen?
- Ładne. Tez bym chciał synka Liama ale córkę Lucy. 
- Lucy. Też śliczne imię. Idziemy na spacer?
- A nie jesteś zmęczona? - Horan spojrzał na mnie jak na idiotkę. 
- Tak w sumie to nie. 
- Twarda jesteś. - Niall poruszał zabawnie brwiami. 
- Wiadomo. - Odpowiedziałam chłopakowi z uśmiechem. - To idziemy?
- Nie chce mi się. - Protestował. 
- No proszę. 
- Nie chce mi się. 
- Ale mi się chce. - Nie dawałam za wygraną. 
- To idź. - Szczerzył się Niall. 
- Sama? - Miałam minkę smutnego szczeniaczka. 
- Takie życie. - Nialler zaczął się śmiać jak jakiś psychopata. Zresztą. Ja też. 
- No chodź. - Wstałam i zaczęłam z całej siły ciągnąć chłopaka za rękę. Po wielu prośbach zgodził się. Poszliśmy na spacer. Cały czas się śmialiśmy. 
- Roxy...
- Hm? - Dałam znak, że go słucham. 
- Chciałbym ci coś dać. - Wręczył mi pudełko. Otworzyłam je. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mam najlepszego chłopaka na świecie. Niall podarował mi to: 


- Teraz każdy będzie wiedział, że mnie kochasz. - Zaczął się uśmiechać. Pocałowałam go. Ponownie zaczęliśmy spacerować Bułgarskimi uliczkami. Było cudownie, ale oczywiście ktoś musiał to zepsuć...

€&€€&&€€&&

Kolejny rozdział! Tym razem taki krótki! Dziękuje za poprawienie humoru Żyrafie i Usi. Bez nich nie pisałabym dalej, to one dają mi pozytywną energię. Kocham was ;* Szafa. Ciebie też pozdrawiam bo właśnie sobie piszemy.  

3 komentarze:

  1. Super! Cieszę się, że do siebie wrócili <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez cie kocham i mam nadzieje ze noe zrezygnujesz z pisania tego świetnego bloga ��

    OdpowiedzUsuń