**** miesiąc później ****
Jest godzina 10. O 13 mamy samolot do Londynu. Tak mamy pieniądze na samolot. Bo Horan wybłagał u Paul'a. Wstałam z łóżka. Nawet nie oddzywając się do Niebieskookiego poszłam do łazienki. Od dobrych kilku dni męczynie ból głowy i inne dolegliwości związane z ciążą. Miałam iść tutaj do lekarza ale pójdę w Londynie. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż. Włosy zostawiłam w artystycznym nieładzie. Ubrałam się w to:
Wyszłam z łazienki i wypowiedziałam pierwsze dzisiaj słowa.
- Niall musimy pojechać przed wylotem do sklepu.
- Po co? - Zdziwił się Niall.
- No kupić coś do picia do samolotu. Chyba, że chcesz uschnąć. - Wystwił mu język.
- Dobra. Spakuje nas do końca i pojedziemy.
- Nie musisz mnie pakować. Sama umiem to zrobić.
- Nie muszę ale chcę.
- Czemu chcesz? - Droczyłam się z chłopakiem.
- Zawsze tylko czemu i czemu. Poprostu chcę. - Niall przewrócił oczami.
- No dobra, dobra. - Rzuciłam się na łóżko. Przez chwilę jeszcze patrzyłam jak Horan umiejętnie składa rzeczy i pakuje je do walizki, jednak w końcu mi się to znudziło i zaczęłam przeglądać Twittera w telefonie. Nie było prawie żadnych hejtów. Przyznam szczerze, że uśmiech pojawił się na mokrej twarzy. Polskie Directioners gratulowały mi tego, że jestem z Niallem. Odpisałam im w języku polskim. Przez ten cały czas zdążyłam nauczyć się perfect angielskiego. W rozmowach ze wszystkimi posługuje się wyłącznie angielskim. Jednak na wakacjach w Bułgarii język to był spory problem. Tutaj nie idzie się dogadać po angielski. Rosyjski i koniec. Nawet po rosyjskiego ludzie często nie rozumieją. Niby w Bułgarii jest cyrylica, ale nie jest ona taka sama jak w Rosji. Dobrze, że skończyłam szkołę z oceną 5 z rosyjskiego. Po tym jak Nialler skończył nas pakować pojechaliśmy do sklepu. Kupiliśmy kilka rzeczy i po 20 minutach byliśmy z powrotem. Dochodziła godzina 11. Trzeba było się już zbierać na lotnisko. Niby samolot mamy o 13 ale zawsze trzeba być te półtorej godziny wcześniej. Ztaskaliśmy rzeczy po hotelowych schodach i czekaliśmy na resztę.
- Tym razem to oni mają nie przedstawiony zegar. - Marudził Niall.
- Oj przestań.
- Zaraz się spóźnimy. - Założył ręce na piersi. Ja Pocałowałam go aby się rozluźnił.
- Spokojnie. Nigdzie się nie spóźnimy. - Wtuliłam się w ciało chłopaka.
- Roxy?
- Hm?
- Pojechałabyś ze mną na ślub mojego brata? - Zapytał z nadzieją w głosie.
- Czemu nie. Mogę pojechać. A kiedy jest tem ślub?
- Za tydzień. Dzisiaj będziemy w Londynie a za 3 dni mamy samolot do Dublina.
- Mi tam pasuje. - Cmoknęłam chłopaka w policzek.
- To fajnie. Poznasz całą moją rodzinę.
- A jak myślisz. Polubią mnie?
- Napewno. Jesteś niesamowita. - Niebieskooki skradł mi długi pocałunek. Oczywiście wtedy wszyscy musieli przyjść. Oni to mają wyczucie czasu.
- Ej! Gołąbeczki! Nie całujta się publicznie. - Wycedził Harry na co wszyscy wybuchli śmiechem. W porę przyjechała taksówka. Po kilkunastu minutach znajdowaliśmy się w lotniskowym terminalu. Ludzie spieszyli się. Ogólnie to panował haos.
- Mamy jeszcze z godzinę do odprawy. Siedzimy tu czy gdzieś idziemy? - Zapytał organizator wycieczki czyli Nialler.
- Siedzimy tutaj i nołlajfujemy. - Odpowiedział mu Lou na co wszyscy przytaknęliśmy. Jak na komendę całe towarzystwo wyciągnęło telefony, oprócz mnie. Ja siedziałam i wpatrywałem się w straż graniczną stojącą przy bramkach. Nie było by to normalne gdyby ktoś mi tego nie przerwał.
- Skarbie. Zrobimy sobie razem selfie? - Blondyn popatrzył na mnie oczkami szczeniaczka.
- Nie. Nie wyglądam odpowiednio. - Przekręciłam głowę w bok aby Niall nie zrobił mi zdjęcia, ale i tak je zrobił.
- Z profilu też ci ładnie. - Irlandczyk cmoknął mnie w policzek i wrzucił to zdjęcie na Twittera.
- Kiedyś cię zamorduję. - Popatrzyłam na chłopaka wzrokiem pełnym grozy jednak ten nic sobie z moich słów nie robił.
- Też cię kocham. - Odpowiedział na co ja tylko Przewróciłam oczami.
" OSOBY LECĄCE DO LONDYNU PROSZONE SĄ DO ODPRAWY " Taki komunikat rozbrzmiał w głośnikach. Poderwaliśmy się z miejsc i w sekundzie ruszyliśmy w stronę bramek. Niall oczywiście nie pozwolił mi nosić bagaży twierdząc, że " nie mogę się przemęczać ". Po około 30 minutach byliśmy już na pokładzie samolotu.
- Ciekawe jak to będzie mieszkać w 10 osób w jednym domu.
- Dotychczas mieszkaliśmy w osiem. - Stwierdził Niall. - Teraz będą tłumy. Dobrze, że mam swój własny pokój. Przepraszam. Dobrze, że MAMY swój własny pokój. - Uśmiechnęłam się na co Horan mnie pocałował. Wtuliłam się w ciepłe ciało chłopaka i chcąc czy nie chcąc, zasnęłam.
&€€€€
Heh. Musiałam dodać rozdział bo Szafa by mnie zamęczyła :) Szafa. Jak juz jestes to napisz komentarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz