niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 25: " Mamy inną strefę czasową. Co zrobisz? Nic nie zrobisz. "

- No No No. Kogo mu tu mamy. Nasze zakochańce jak słodko. Aż żygać mi się chce. - Zagadała Holly. Nienawidziłem jej. Tryskała seksapilem. Była ubrana w to:

- A ty nie miałeś z nią zerwać? 
- Holly. Daj nam spokój. To już nie jest śmieszne. 
- Dla mnie to od początku nie było śmieszne. - Odpowiedziała Niallowi Holly. 
- Jeżeli nie przestaniesz to skończy się to na policji. - Zagroził Niall. 
- Haha a niby czemu mam odpuścić?
- Roxy...- Niall spojrzał na mnie pytająco, ja tylko Pokiwałam na "tak" głową. - Roxy jest w ciąży. Daj nam spokój. - Widać było, że Holly zamurowało. 
- Ja..Jak...Jak to? - Jąkała się Price. 
- No tak to. Będziemy mieli dziecko. Jestem z Roxaną szczęśliwy i nikt tego szczęścia mi nie odbierze. Nawet ty. - Niall złapał mnie za rękę, omineliśmy Holly i poszliśmy w swoją stronę. 
- Może w końcu się odczepi. - Powiedziałam. 
- Mam taką nadzieję. - Odpowiedział Nialler. - Kiedy zamierzasz iść do lekarza?
- Pójdę jeszcze tutaj. Może jutro?
- Pójdę z tobą. 
- Po co?
- Bo to też moje dziecko. 
- Okey, okey. Wracajmy. - Poszliśmy w stronę hotelu. Tam dopadli nas wszyscy. 
- Idziecie z nami na imprezę? - Dopytywał się Louis. 
- Nie, my zostaniemy w pokoju. - Ubiegł moją odpowiedź Niall. 
- Pójdziemy. - Odpowiedziałam Louis'owi. 
- Co?! - Niall popatrzył się na mnie pytająco. 
- No idziemy. Przecież nie będę pić. 
- Napewno? - Irlandczyk bardzo się o mnie troszczy. 
- Tak. 
- No to idziecie czy nie? - Czekał na odpowiedź zniecierpliwiony Lou. 
- Idziemy. - Odpowiedział mu Niebieskooki. Omineliśmy całą resztę i poszliśmy do pokoju aby przygotować się na imprezę. Oczywiście nie obyło się bez troski Niallera. 
- Moim zdaniem to kiepski pomysł z tą imprezą. - Wyraził swe zdanie chłopak. 
- Dlaczego? Trzeba się czasami zabawić. 
- Roxana, ty jesteś teraz w ciąży. Powinnaś odpoczywać a nie latać po jakiś klubach i niewiadomo co jeszcze. 
- Nialler. Ja nie jestem głupia. Przecież wiem, że nie mogę pić.
- Ale będą tam narkotyki i wogóle. 
- Niczego od nikogo nie wezmę. - Pocałowałam Blondyna. 
- Mam nadzieje. 
- Ja idę się przebrać. Jakoś muszę wyglądać. Zaraz wracam. - Cmoknęłam Niebieskookiego w policzek i lekkim krokiem udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. Uczesałam się. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle. Ubrałam się w to:

Wyszłam z łazienki. Nie musiałam długo czekać na komplementy. 
- Ślicznie wyglądasz. Zresztą, jak 
zawsze. - Czułam, że się rumienię. 
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz. - Wyszczerzył się Horan.
- Ty lepiej nie gadaj tylko się przebieraj. 
- No dobra. Dobra. - Chłopak z pośpiechem udał się do łazienki. Ja w tym czasie postanowiłam zadzwonić do mamy. Dawno z nią nie rozmawiałam. Teraz jej nie powiem o ciąży. Nie...nie przez telefon. Wybrałam numer do rodzicielki i już po chwili w słuchawce było słychać ciepły głos mamy. 
- Ooo cześć córeczko. Dawno nie dzwoniłaś. Co i ciebie?
- Hej. Wszystko w porządku. Jestem na wakacjach. Jest cudownie. 
- Noto się cieszę. Masz jakieś plany po wakacjach?
- Tak. Przeprowadzam się do Nialla. Do Londynu. 
- To bardzo dobrze. Nie będziesz sama siedzieć w domu. 
- Tak. Będziemy mieszkać w dziesiątkę. - Lekko się zaśmiałam. 
- Ooo to co was tak dużo?
- No chłopcy i ich dziewczyny i ja, Karolina, Niall i wogóle. 
- Zawsze będzie z kim pogadać. 
- Dokładnie. 
- To pa kochanie. Miłych wakacji. 
- Pa mamo. - Rozłączyłam się. Trochę mi lepiej po rozmowie z mamą. Ona zawsze wprowadzała we mnie tyle pozytywnej energi. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Niallera. 
- I jak? Podoba się? Nie będziesz się za mnie wstydzić? - Oboje się zaśmialiśmy. 
- Nie. Jest super. - Pocałowałam chłopaka. Niall był ubrany w to:

- To co? Idziemy? - Zapytał optymistycznie. 
- Idziemy. - Złapałam chłopaka za rękę i ruszyliśmy na hol. Tam byli już wszyscy. My tradycyjnie spóźnieni. 
- Jak wy to robicie?! - Uśmiechał się Harry. 
- Ale co? - Niall nie za bardzo rozumiał o co chodzi. 
- Zawsze się spóźniacie. - Na to wszyscy wybuchnęli śmiechem. 
- Mamy inną strefę czasową. Co zrobisz? Nic nie zrobisz. - Kochałam te teksty Blondynka. Dzięki nim każdemu pojawiał się uśmiech na twarzy. Wyszliśmy z hotelu. Przed wejściem czekała już na nas wielka taksówka. Haha autobus. Szybciutko wszyscy się zapakowaliśmy. Po kilku minutach byliśmy już pod wejściem klubu. Oczywiście jak zwykle przed wejściem musiał stać ogromny goryl. Zawsze się stresowałam wchodząc do klubu. Odruchowo ścisnęłam rękę Niallera. Ten tylko lekko się uśmiechnął. 
- Nic się nie martw. - Szepnął mi do ucha. W końcu nadeszła nasza kolei. 
- Panienka pełnoletnia? - Wydukał ochroniarz. 
- Tak. - Odpowiedziałam niepewnie. Tem tylko zmierzył mnie i Irlandczyka wzrokiem. 
- Proszę wejść. - Otworzył wielkie drzwi. Po wejściu do klubu czekaliśmy na resztę. Tylko Harry z Karą mieli lekkie problemy. Ochroniarz nie za bardzo wierzył, że Karolina jest pełnoletnia. Musiała pokazywać dowód i te inne ceregiele. Siedliśmy jak zawsze wszyscy razem. Tak było jakoś raźniej. I tak po kilkunastu minutach zostałam tylko ja, Karolina i Nialler. 
- Idź tańcz. Ja tu zostanę z Karoliną. - Zawróciłam się do chłopaka.
- Pójdę jak ty pójdziesz ze mną. - Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo już znajdowałam się na parkiecie w objęciach Blondynka. 

££$£$$$$£ 

Ten rozdział to takie trochę flaki z olejem. Obiecuję, że w następnym będzie się o wiele więcej dziać. Przepraszam, że daję takie krótkie rozdziały. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz