czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 27: " Jak cię dorwę to cię zgładze. "

- Roxy. Roxana. Budzimy się. Jesteśmy w Londynie. - Usłyszałam głos. W momencie się obudziłam. 
- Hej. - Uśmiechnęłam się zaspana. 
- Hej skarbie. Chodź wysiadamy. - Blondyn złożył na moich ustach delikatny pocałunek po czym wstał ciagnąc mnie za sobą. Po opuszczeniu samolotu wszyscy kierowali się do dużego busa który miał nas zabrać do terminalu. Po 5 minutach staliśmy już z walizkami na Londyńskim lotnisku. 
- Noto co? Dzwonimy po taksówkę i wracamy do domu? - Zapytał Harry. 
- Tak. - Niall wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił po taksówkę. W tym czasie podbiegło do nas kilka fanek. Dziewczynki robiły sobie z chłopakami zdjęcia. Staliśmy tak może jeszcze z 15 minut. Byłam wykończona. W końcu przyjechała po nas taksówka u zawiozła nas do domu. 
- Jak dobrze. W końcu w domu. - Stwierdził Lou rzucając się na łóżko. 
- Więc. Chciałbym coś ogłosić. - Wtrącił Harry. - Karolina od dzisiaj mieszka z nami. - Wszyscy zaczęli klaskać. 
- I Roxana od dzisiaj mieszka z nami. - Dopowiedział Nialler po czym mnie pocałował. - A teraz my idziemy do siebie. - Niall pociągnął mnie za rękę.  Sam wziął nasze walizki. Ja nawet nie protestowałam bo wiedziałam, że to mi i tak nic nie da. Chłopak postawił walizki na dywanie a sam usiadł na łóżku. 
- Jestem wykończony. - Stwierdził. 
- Ja dokładnie tak samo. - Siadłam obok Irlandczyka. 
- Dzisiaj jest poniedziałek tak?
- Tak.
- W środę wylatujemy do Irlandii. 
- Taaa. A z Irlandii lecimy do Niemiec a z Niemiec do Polski a z Polski z powrotem do Londynu. 
- Co?
- No tak. W Irlandii powiemy twoim rodzicom. Moi są aktualnie w Niemczech więc musimy polecieć do Niemiec. A do Polski po resztę moich rzeczy. 
- Nie trzeba do Polski. 
- Trzeba. 
- Zobacz do szafy. - Niall uśmiechnął się wskazując na biały mebel. Wstałam i Otworzyłam szafę, były tam wszystkie moje rzeczy. 
- Kocham cię. - Odparłam zamykając szafę. 
- Przepraszam co? Bo jakoś nie dosłyszałem.  
- Kocham cię. - Powtórzyłam głośniej. 
- Mogłabyś powtórzyć? - Szczerzył się Nialler. 
- Kocham cię! - Wykrzyczałam. 
- Tak lepiej. - Posłał mi całusa w powietrzu. - Wiesz, że nie powinnaś tak dużo podróżować? - Jego mina stała się poważna. 
- Wiem. - Usiadłam. - Jest godzina 16:30 a o 18 mam umówioną wizytę u lekarza. 
- Idę z tobą. 
- Niall...
- Bez dyskusji. 
- No dobrze. - Cmoknęłam chłopaka w policzek. - Ale teraz musimy się wypakować. - Zaczęłam wyciągać rzeczy z walizki i wkładać do szafy. Po chwili Niall się do mnie przyłączył, była kupa śmiechu. On zawsze potrafi mnie rozśmieszyć. Po rozpakowaniu się zeszliśmy po schodach do salonu. Wtedy do domu przyszedł Zayn. W rękach miał mnóstwo siatek. 
- Gdzieś ty był? - Zagadałam do bruneta. 
- W sklepie. Przecież z głodu byśmy pozdychali. - Uśmiechał się. Pomogłam Malikowi w rozpakowaniu zakupów i wróciłam na kanapę do Nialla. 
- Zaraz wracam. - Oznajmił Blondyn i zniknął w kuchni. Nie minęły 2 minuty a ten był już przy mnie. Przyniósł ze sobą truskawki i bitą śmietanę. Jaki on jest uroczy. Położyłam się na kanapie, głowę miałam na kolanach chłopaka. 
- Daj mi truskawkę. - Patrzyłam od dołu na chłopaka. Ten wziął truskawkę, zamoczył w bitej śmietanie i machał mi przed ustami po czym sam ją zjadł. - Aleś jest! - Irlandczyk słodko się zaśmiał. Po chwili jakaś truskawka wylądowała w mojej buzi. Karmiliśmy się tak dopóki nie zorientowałam się, że jestem umówiona do lekarza. 
- Niall! Za godzinę mamy być u lekarza! - Poderwałam się na równe nogi i ruszyłam pędem do pokoju. Szybko pomalowałam się i uczesałam. Chłopak stał w progu i śmiał się ze mnie. 
- Bardzo śmieszne. Masz się z czego śmiać. - Odparłam poirytowana a ten nie przestawał. - Możemy jechać. - Zabrałam torebkę. Chłopak zgarnął z półki kluczyki do samochodu i ruszyliśmy w kierunku auta. Jechaliśmy w totalnej ciszy około 40 minut. Na szczęście nie spóźniłam się. Usiedliśmy w poczekalni i czekaliśmy, czekaliśmy i jeszcze raz czekaliśmy. 
- Proszę panią Roxanę do gabinetu. - Rozbrzmiał głos lekarza. Udałam się w kierunku gabinetu. Niall dalej trzymał mnie za rękę.  
- Witam. - Uśmiechnął się facet w białym kitlu. 
- Dzień dobry. Przyszłam do pana upewnić się czy jestem w ciąży. 
- Robiła pani test ciążowy? - Zapytał lekarz. 
- Tak. Wyszedł pozytywnie. 
- A to jak się zapewne domyślam jest przyszły ojciec? - Wskazał na Nialla. 
- Tak.  - Odpowiedział mu chłopak. 
- Może się mylę ale skąś pana kojarzę. Czy to pan jest w One Direction?
- Tak to ja. - Uśmiechnął się szeroko Nialler.
- Moja córka pana uwielbia. Mógłbym prosić o autograf? - Lekarz podsunął Niallowi kartkę i długopis. 
- Jasne. - Chłopak z chęcią się podpisał. Dopiero wtedy zauważyłam, że jest leworęczny. Fajnie, ja też jestem "mańkutem". 
- Dziękuje. - Zwrócił się do Blondyna. - A panią zapraszam do pokoju obok. Czy chłopak ma być obecny przy badaniu? 
- Tak. Myślę, że tak. - Weszłam do pokoju obok i położyłam się na łóżku. Lekarz wykonał mi USG. 
- Tak jest pani w ciąży. - Wskazał na obszar w monitorze. Spojrzałam na Nialla, ten tylko się uśmiechał. Dotarło do mnie, że on naprawdę się cieszy z dziecka. - Jest to 10 tydzień. Dziecko rozwija się prawidłowo. Zapraszam na badanie kontrolne za miesiąc. - Facet wyrwał z maszyny druczek i przekazał go Niallowi. 
- Dziękujemy. Do widzenia. - Zwróciłam się do lekarza. Wyszliśmy z gabinetu i udaliśmy się do auta. Wsiedliśmy jednak nie odjechaliśmy. Horan przyglądał się z zaciekawieniem druczkowi który dostał od lekarza. 
- Co tam masz? - Spoglądnęłam na krateczkę. Było to zdjęcie USG. 
- Patrz. To nasz dziecko. - Wskazał palcem na małą plamkę na czarno-białym zdjęciu. 
- Malutkie. - Uśmiechnęłam się. 
- Bardzo malutkie. - Odwzajemnił uśmiech Nialler i dał mi do ręki druczek. Sam zajął się odpalaniem silnika. Ja przez całą drogę wpatrywałam się w malutką plamkę na karteczce. Nawet nie zauważyłam jak dojechaliśmy do domu. 
- Jesteśmy. - Wyrwał mnie z zamyślenia Nialler. Wysiadłam z auta i pobiegłam w stronę drzwi nie czekając na Nialla. Wparowałam do domu i pędem pobiegłam do pokoju.  Z szafy wyciągnęłam pudełeczko. Tam schowałam wydruk. Zeszłam na dół. Na kanapie siedzieli wszyscy. 
- Oo już jesteście. - Uśmiechał się Liam. 
- Tak. Już po wszystkim. - Dosiadłam się do nich. 
- I jak? - Spojrzała w moim kierunku Perrie. 
- Roxy zafascynowana dzieckiem. Zresztą, ja też. - Wtrącił się Niall który usiadł obok mnie. 
- Proponuje jakiś film na dobry początek. - Lou zaczął grzebać w pudełku z filmami. - Oo ten będzie super. - Lou wyciągnął film z szyderczą miną. 
- Jaki tytuł? - Zapytała Danielle. 
- Zbaw nas ode złego. - Tytuł nie wydawał się groźny. 
- Horror? - Nie dowierzał Niall. 
- Tak. - Okey. Cofam poprzednie słowa. Przełknęłam głośno ślinę. 
- Nie bój się. - Objął mnie Niall. 
- Nie boję się. 
- Właśnie widzę. - Uśmiechnął się. Film się zaczął. Był koszmarnie straszny. Cały czas przytulałam się do Horana. Jego ten film totalnie nie ruszył. On to chyba jest odporny na te horrory. Po zakończeniu filmu była godzina 20:30 więc dość wcześnie. 
- Chodź. Zabieram cię gdzieś. - Nie protestowałam tylko ubrałam buty i Wsiedliśmy to auta. 
- Gdzie jedziemy? 
- Zobaczysz. - Matko. Czemu on musi być taki tajemniczy? Bo 40 minutach byliśmy na obrzeżach Londynu. Było tu pięknie. Zachodzące słońce. 
- Jesteśmy. - Niall zatrzymał samochód i wysiedliśmy na pięknej zielonej polanie. 
- Jak tu ślicznie. - Zachwycałam się. Poczułam ciepłe ręce na brzuchu. To Nialler przytulał mnie od tyłu. Staliśmy na polanie patrząc na zachód słońca było tak magicznie...


**** Następnego dnia ****

Otworzyłam jedno oko ale szybko musiałam je zamknąć z powodu natarczywego słońca. W końcu Otworzyłam oboje oczu. Usiadłam na łóżku. Nialler słodko spał. Postanowiłam, że go obudzę. Wstałam i jak najciszej skierowałam się do drzwi. Zeszłam cichutko po schodach. Przekroczyłam próg kuchni, nalałam wody do wielkiego kubka. Wróciłam do pokoju. 
- Wstawaj! - Wydarłam się wylewając wodę na głowę śpiącej Nialla. Ten zerwał się w sekundzie. Wyglądał prześmiesznie. Gdy otrząsnął się z szoku wypowiedział pierwsze słowa dzisiaj. 
- Taka piękna a taka wredna. - Zerwał się z łóżka. Ja nie zdążyłam uciec. Złapał mnie i zaczął łaskotać. Śmiałam się niemiłosiernie. 
- Mam pomysł. - Oświeciło mnie. 
- Hmm? 
- Oblejmy tak Harrego. 
- Hahahaha radzę nie. 
- I tak go Obleje. - Uśmiechnęłam się szyderczo. Zbiegłam po schodach zostawiając mój skarb w pokoju. Nalałam wody do szklanki i ruszyłam do pokoju Harrego. 
- Haroldzie! Budzimy się! - Wylałam szklankę wody na głowę loczka. Harry odrazu się poderwał. 
- Ty mała żmijo. - Zaczęłam się śmiać. - Jak cię dorwę to cię zgładze. - Styles zaczął mnie gonić po całym domu. Wszyscy powybiegali z pokoi i patrzyli się na nasz rajd po domu. Widziałam tylko uśmiechniętego Niallera w progu pokoju. W końcu z rozpędu wbieglam do Nialla i mojego pokoju. Horan zatrzymał Harrego w drzwiach. 
- Tak, moja dziewczyna jest piękna ale to nie powód by ją gonić. - Zaczęłam się śmiać. 
- I tak cię w końcu dorwę. - Harry pogroził mi palcem. Niall zamknął drzwi. Podszedł do mnie i pocałował. 
- Grabisz sobie. - Zaśmiał się. 
- Eee Harold tylko tak wydziwia. Przecież kiedyś musiał się obudzić. - Uśmiechałam się. 
- Zadziorna jesteś wiesz?
- Zdaję sobie z tego sprawę...


&@&&&&&&&&&&

Macie kolejny rozdział! Chciałam aby był długi i myśle, że mi się to udało. 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz